Kluczową chwilą meczu na San Siro była wyrównująca bramka Paula Scholesa, który chciał strzelić z prawej nogi, piłka odbiła mu się od lewej, otarła o Nestę i wpadła do bramki Didy. W jakimś stopniu przypadek pozwolił Manchesterowi zdobyć pierwszego gola w całej historii wyjazdowych spotkań z Milanem. Symboliczny w tym meczu był pojedynek Ronaldinho i Rooneya. Obaj zagrali dobrze, Brazylijczyk chwilami olśniewał jak w Barcelonie, a jednak ta jego piłkarska ornamentyka bladła wobec: serca, pracowitości i kilometrów pokonanych przez mniej skomplikowanego Anglika. Gwiazdorzy o nieprzeciętnych nazwiskach (Beckham, Ronaldinho, Seedorf, Pirlo, Nesta) robili co mogli, by udowodnić, że nie tylko wielka przeszłość za nimi, ale też wciąż przed nimi jakaś przyszłość. Skromni pracusie z Manchesteru (Fletcher, Carrick, czy Park) wybili im to z głowy. Olśniewający gol Seedorfa, po niezwykłej asyście Ronaldinho, to detale dla gospodarzy budujące, ale prawdopodobnie bez znaczenia. Przed wyjazdem na Old Trafford Milanowi zostaje tylko cień nadziei na ćwierćfinał. Manchester potrafił przełamać serię klęsk w Mediolanie, nie umiał tego Real Madryt. W swojej trzeciej wizycie na stadionie Garland w Lyonie, po raz trzeci nie zdołał zdobyć gola. Kaka, Ronaldo, Higuain i Benzema zachowywali się nie jak gwiazdy jasno świecące, ale raczej przebrzmiałe, a przecież są na etapie o dekadę wcześniejszym w stosunku do piłkarzy z Mediolanu. Lyon wygrał z Realem trzeci mecz u siebie, i cel osiągnął. Na Santiago Bernabeu będzie mógł kontrować i aż strach pomyśleć, co się stanie w Madrycie, jeśli mu się uda. Szósta z kolei porażka w 1/8 finału i to w sezonie, gdy z myślą o finale na Bernabeu padły rekordy transferowe, byłaby największą piłkarską sensacją XXI wieku. Dziś szanse Królewskich na wymarzony ćwierćfinał nie przekraczają 50 procent, a przecież w rewanżu nie zagrają ukarani za kartki Marcelo i Xabi Alonso. Przed wyjazdem do Lyonu Ronaldo opowiadał, że tę nową drużynę już stać na triumf w Champions League. Dobrze, by teraz swoje wielkie plany ograniczył do Lyonu. Jeśli rzeczywiście najdroższy piłkarz świata ma się spłacać, nadchodzi na to najlepszy moment. "Marca" wydrukowała zdjęcie Zinedine'a Zidane'a, który z szerokim uśmiechem wymieniał przed meczem uwagi z Florentino Perezem. 90 minut później miny doradcy i prezesa nie były już takie same. Największy sportowy dziennik w Hiszpanii natychmiast zapytał czytelników, kto ponosi winę za to, co się stało w Lyonie. 67 proc odpowiedziało, że sami gracze i tylko 33 proc widziało błędy trenera. Młodzi, gniewni piłkarze Realu dostali na głowy kubeł zimnej wody. Od nich zależy, czy oprzytomnieją na czas DYSKUTUJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM NA JEGO BLOGU! Czytaj też: AC Milan - Manchester United 2-3 OLYMPIQUE LYON - REAL MADRYT 1-0 ZOBACZ BRAMKĘ MAKOUNA Z MECZU Z REALEM: ZOBACZ BRAMKI Z MECZU AC MILAN - MANCHESTER UNITED!: