Przy golach zawalili bohaterowie pierwszego półfinału z Manchesterem: nastoletni obrońca Gibbs i bramkarz Manuel Almunia. Różnicę zrobił jednak Cristiano Ronaldo. W fazie grupowej najlepszy piłkarz ubiegłego roku nie strzelił bramki. Gdy doszło do meczów decydujących z Interem, Porto i Arsenalem znów je rozstrzygał. We wtorek zdobył dwa gole, miał asystę i przede wszystkim dzięki niemu Manchester jedzie na finał do Rzymu. To przez Ronaldo emocje na Emirates trwały niewiele ponad 10 minut, to on wylał kubeł zimnej wody na rozpalone głowy rywali, którzy natarli z pasją. Być może latem Portugalczyk wyjedzie z Manchesteru spełniając wreszcie marzenia fanów z Madrytu. Ale zanim do tego dojdzie może w dwa lata zdobyć dla klubu z Old Trafford więcej niż tacy herosi jak Charlton, Best, czy Law. Rzecz jasna jeśli odejdzie do Realu, nikt w Manchesterze nie będzie go przesadnie kochał, ale jego wkład w sukcesy klubu pozostanie niepodważalny. Klub z Old Trafford ma teraz najlepszą drużynę w całej swojej historii. Bez Ronaldo wygrał Puchar Europy dwa razy, tyle samo najcenniejszych trofeów w piłce klubowej może zdobyć z nim w zaledwie dwa lata. Czy w Rzymie będzie wymarzony przez fanów finał Manchester - Barcelona? Czy powtórka sprzed roku z Chelsea? Drugi półfinał na Stamford Bridge będzie z pewnością bez porównania ciekawszy. Dziś Arsenal nie dotrzymał Manchesterowi kroku. Mogło być inaczej, gdyby nie Ronaldo - 24-letni młodzian, który zostaje legendą na Old Trafford. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/">ZOBACZ WSZYSTKIE TEKSTY I DYSKUTUJ NA BLOGU DARKA WOŁOWSKIEGO!</a> <a href="http://sport.interia.pl/galerie/liga-mistrzow/mu-w-finale-lm/zdjecie/duze,1019735,1">ZOBACZ JAK MANCHESTER ROZBIŁ ARSENAL!</a>