Finał w 1995 roku na wiedeńskim Praterze pamiętam doskonale. Tak jak rozstrzygającego gola Patricka Kluiverta dzięki któremu Ajax pokonał Milan 1:0. 18-letni wychowanek klubu z Amsterdamu miał jeszcze wtedy na ścianie plakat Franka Rijkaarda, który w tamtym wielkim meczu kończył karierę. 33-letni Rijkaard, także wychowany w Amsterdamie zdobywał Puchar Europy trzeci raz. W ten sposób splotły się losy ukształtowanych w Ajaksie geniuszy różnych generacji. W podstawowym składzie drużyny z Amsterdamu Louis Van Gaal wystawił siedmiu wychowanków (Kluivert wszedł w 69. minucie). Dla świata był to ostateczny dowód, że szkółka piłkarska w Amsterdamie jest unikatem w skali światowej. Dziś wyzwanie rzuca jej barcelońska La Masia. Jeśli do środy wyleczy się Andres Iniesta, Pep Guardiola wystawi na Manchester aż siedmiu graczy w niej wychowanych (Messi, Valdes, Xavi, Iniesta, Puyol, Pique, Busquets). A gdyby Henry się nie wyleczył szansę gry dostać może jeszcze ósmy Bojan Krkic. Ajax zawsze traktowano jako niedościgniony wzór jeśli chodzi o pracę z wychowankami. To był amsterdamski sposób na futbol, by wykształcić graczy, sprzedać ich za miliony i w ten sposób dostatnio żyć. Od czasu wprowadzenia prawa Bosmana coraz mniej wielkich klubów działa jednak w ten sposób. Real Madryt wychowuje masę dobrych graczy, którzy pracują potem w słabszych klubach Primera Division, a do podstawowej jedenastki kupuje zagraniczne gwiazdy. Przez lata Barca działała w ten sam sposób. W finale Pucharu Europy w 1961 roku w składzie katalońskiej drużyny grało zaledwie dwóch wychowanków (pisze o tym dziennik El Mundo Deportivo). 27 lat później w kolejnym podejściu do tytułu najlepszej drużyny Europy (w finale w Sewilli ze Steauą) w składzie Barcy także było tylko dwóch graczy ukształtowanych w drużynach juniorskich klubu z Katalonii. Z Johanem Cruyffem magiczną noc na Wembley przeżyli Ferrer i Guardiola. Barca zdobyła z nimi pierwszy Puchar Europy. Dwa lata później w Atenach w pamiętnym finale z Milanem Cruyff wystawił czterech wychowanków Barcelony (Guardiola, Ferrer, Sergi i Amor), ale jego drużyna dostała ciężkie lanie 0:4. Najbardziej szokujący był jednak z dzisiejszej perspektywy wygrany finał w Paryżu zaledwie trzy lata temu. W historycznej batalii z Arsenalem w podstawowym składzie Frank Rijkaard z wychowanków wystawił tylko Valdesa, Puyola i Oleguera. Iniesta i Xavi byli wtedy zaledwie rezerwowymi!!! Dziś to właśnie oni decydują o obliczu zespołu. Trener rywala Alex Ferguson przyznaje, że marzy, by w środę Iniesty nie zobaczyć na boisku. To samo twierdzi były piłkarz obu klubów Laurent Blanc. Według Francuza ten finał może być dla Manchesteru najtrudniejszy z możliwych. W Premier League właśnie MU odgrywa rolę Barcy: wciąż jest przy piłce, kreuje i dominuje. Jeśli w Rzymie Katalończycy oddadzą drużynie Fergusona futbolówkę na jakieś 25 minut, znajdzie się ona w roli zupełnie dla siebie nowej. Co będą w stanie zrobić Ronaldo i Rooney, gdy rywal da im grać tylko 30 proc czasu? Ferguson wie jaka siła drzemie w ludziach wyrastających w klubie od podlotka. Sam wkurzony na zagraniczne gwiazdy postawił kiedyś na Scholesa, Beckhama, Giggsa i braci Neville, by dekadę temu sięgnąć z nimi na Camp Nou po Puchar Europy. Skład Ajaksu z finału LM 1995: Van der Sar - Reiziger, Blind, Rijkaard, F.de Boer, Seedorf (54. Kanu), Litmanen (69. Kluivert), Davids, Finidi, R.de Boer, Overmars. DYSKUTUJ NA BLOGU DARKA WOŁOWSKIEGO