Być może w następnym sezonie najlepszy zespół Europy będzie przypominał legendarny "Dream Team" jeszcze bardziej. Johann Cruyff ustawiał Barcelonę systemem 3-4-3, to samo chce zrobić Pep Guardiola (pisze o tym kataloński "Sport"). Wszystko po to, by Cesc Fabregas, o którego trener Barcy zabiega od dwóch lat, i który ma kosztować minimum 35 mln euro, nie musiał zająć miejsca na ławce dla rezerwowych. Mając w pamięci trudny, jakie napotykała drużyna z Katalonii w meczach z rywalami ustawionymi skrajnie defensywnie, Guardiola chce zwiększyć liczbę wariantów ofensywnych. Ma zapewnić to Cesc grający tuż za napastnikami, wysunięty przed Xaviego i Iniestę. Za tą trójką pomocników ustawiany byłby Busquets pełniąc czasem rolę drugiego stopera. W tyłach pozostawaliby Alves, Pique i Abidal przynajmniej do chwili, kiedy Carles Puyol nie odzyska formy po operacji. Boczni obrońcy Abidal, a zwłaszcza Alves wciąż mają grać bardzo ofensywnie wspierani potem w odbiorze piłki przez skrzydłowych Pedro i Villę. Na "atasco" - czyli korek pod bramką rywali Guardiola ma jeszcze jeden pomysł. Jest nim szybki i dobry w indywidualnych pojedynkach Chilijczyk Alexis Sanchez, mogący dezorganizować obronę w pojedynkę. Na razie jednak oba transfery nie wyszły poza sferę planów Barcelony. Klub z Camp Nou jest gotów zapłacić za Cesca i Sancheza po 35 mln euro, ale ani grosza więcej. Tymczasem Arsenal i Udinese chcą po minimum 40 mln euro. Wielkim atutem Katalończyków jest jednak upór obu graczy, by od nowego sezonu grać w najlepszej drużynie na świecie. Dla Cesca to powrót do domu, dla Sancheza spełnienie przyrzeczenia danego opiekunowi, który marzył, by zobaczyć go w zespole z Barcelony. Cesc, który poleciał właśnie do Londynu, by spotkać się z Arsenem Wengerem, ma wytłumaczyć trenerowi Arsenalu, że oferta 35 mln jest ostateczna. Londyński klub rozpoczyna dziś przygotowania do nowego sezonu, zgodził się na transfer, ale postawił wyższą cenę. W Chile już od kilku tygodni sprzedawane są koszulki Barcy z nazwiskiem Sancheza, tymczasem negocjacje z Udinese też wciąż nie są zakończone. Angielskie media donoszą, że o Cesca stara się Real dając Arsenalowi więcej pieniędzy. To samo dotyczy Sancheza, którego chce Manchester City gotów zapłacić wyższą cenę niż Katalończycy. Rozpoczęty tydzień ma być kluczowy dla obu transferów. Gdyby się one zakończyły fiaskiem i tak być może w przyszłym sezonie Barca będzie grała czasem systemem 3-4-3 (przynajmniej na Camp Nou). Rolę Fabregasa odgrywałby wtedy Thiago Alcantara, z którym po znakomitych mistrzostwach Europy U21, klub przedłużył kontrakt podnosząc klauzulę odejścia z 10 do 90 mln euro. Czytaj inne teksty Darka i dyskutuj z nim na blogu - Kliknij!