TU ZNAJDZIESZ UNIKALNE ZDJĘCIA! MARADONNA I JEGO KARIERA! Ambiwalencję, jaką fundował światu dobrze oddaje słynny mecz z Anglikami na meksykańskim mundialu 23 lata temu. Najpierw w 51. min dopuszcza się oszustwa zdobywając gola ręką, by zaledwie cztery minuty później wprowadzić wszystkich w osłupienie niewiarygodną akcją, która do dziś uznawana jest za wydarzenie bez precedensu w historii mundiali. Najpiękniejszy gol wziął się z rajdu rozpoczętego na własnej połowie, a potem 26-letni Diego ograł: Glenna Hoddle'a, Petera Reida, Kenny Sansoma, Terry'ego Butchera, Terry'ego Fenwicka i wreszcie Petera Shiltona, by na koniec wpakować piłkę do pustej bramki. ZOBACZ JAK MARADONA OKIWAŁ CAŁĄ ANGLIĘ: ZOBACZ TEGO GOLA MARADONY W NATURALNEJ SZYBKOŚCI: "Dziękuję ci Boże, za futbol, za Maradonę, za te łzy szczęścia, za te 2:0" - wrzeszczał Victor Hugo Morales, pisarz i komentator sportowy pytając piłkarza publicznie, z jakiej przybywa planety. Po meczu wybuchła jeszcze dyskusja na temat gola zdobytego ręką, na co pijany szczęściem Diego odrzekł, że "pomogła mu ręka Boga". Do oszustwa przyznał się 19 lat później. Miał świat u stóp, a wybrał....kokę 23 lata temu miał świat u stóp, Argentyna była mistrzem świata, a on piłkarskim iluzjonistą z innej planety. W życiu Maradony jest jednak nie mniej miejsca na piekło niż niebo, a o naturę Diego, ludzie będą się spierali jeszcze długo. Symbolem uwielbienia, jakim darzyli go fani było powołanie "kościoła Maradony". 30 października 1998 roku w Rosario, w 38. urodziny piłkarza już w stanie spoczynku powstała organizacja, do której należy dziś 100 tys ludzi z 60 krajów. Wielu przybywa do kościoła, by przed ołtarzem poświęconym Maradonie zawierać małżeństwa. Przypisywanie cech nadprzyrodzonych graczowi, który wychował się w slumsach Villa Fiorito na przedmieściach Buenos Aires było czymś powszechnym już znacznie wcześniej. Gdy poprowadził Napoli do pierwszego triumfu w mistrzostwach Włoch, na ulicach Neapolu pojawiły się kapliczki "Maradonny", a uliczni handlarze sprzedawali flakoniki ze łzami szczęścia, którymi piłkarz świętował tytuł. Rozstanie z czczącym go Neapolem było jednak bardzo bolesne. 17 marca 1991 roku, czyli niedługo po turnieju Italia'90, na którym Diego znów doprowadził Argentynę do finału bijąc po drodze Włochów, w 25. kolejce ligowej, Napoli wygrało z Bari 1:0. Maradona został wybrany do kontroli antydopingowej, która wykazała u niego kokainę. Zdyskwalifikowany piłkarz schronił się w Buenos Aires, gdzie policja skonfiskowała u niego narkotyki. Został wtedy skazany na przymusowe leczenie, które miało potrwać całe lata. Biografowie piłkarza twierdzą, że początki uzależnienia pojawiły się już w Barcelonie, kiedy Diego leczył ciężką kontuzję po bandyckim faulu Andoniego Goikoetxei nazywanego "Rzeźnikiem z Bilbao". Przysięgał na głowy córek Maradona kilka razy przysięgał na głowy swoich córek, że zerwał z nałogiem, po to by za kilka miesięcy lądować na policji, lub w szpitalu. 23 września 1993 roku selekcjoner Argentyny Alfio Basile poprosił go jednak, by wrócił do reprezentacji na mecze barażowe z Australią. Na mundialu w USA zdobył gola w meczu z Grecją, a po wygranym pojedynku z Nigerią został wylosowany do kontroli dopingowej. Ta znów wykryła kokainę. Zdyskwalifikowany na 15 miesięcy, dla Argentyny więcej już nie zagrał. "Odcięli mi nogi" - powiedział wtedy słynne słowa. Trzy lata później został symbolem akcji finansowanej przez argentyński rząd "Słońce, bez narkotyków". To wtedy wyznał: "Byłem, jestem i będę uzależniony", by niedługo potem wyjechać do szwajcarskich klinik. Z futbolem skończył w 1997 roku, ale pożegnalny mecz zagrał dopiero cztery lata później. Jedna z kobiet płaczących na stadionie Boca "La Bombonera" opowiadała, że rodzony syn zawsze robił jej wymówki, że bardziej kocha piłkarza od niego. "A ja kocham tak samo ich obu" - powtarzała. Trzy lata później płakała już cała Argentyna, bo idol trafił do szpitala w stanie śpiączki. Przyczyną znów były narkotyki, tym razem rękę wyciągnął do niego kubański przyjaciel Fidel Castro. Po kuracji na Kubie przeszedł operację zmniejszenia żołądka, bo zdrowiu i życiu zagrażała też monstrualna tusza. Najgorsze minęło? Komunistyczni idole Diego zawsze ich uwielbiał. Jednym z jego idoli był Ernesto "Che" Guevara, którego wytatuował sobie na ciele. I zawsze bratał się z komunistami. Przyjaźni się z Evo Moralesem z Boliwii, Hugo Chavezem z Wenezueli, a Fidela Castro całował w rękę. Aktywnie działał z nimi przeciw prezydentowi USA George'owi W. Bushowi. Diego zwalczał też działaczy FIFA, uważając, że to skorumpowana organizacja, która z ustami pełnymi frazesów niszczy futbol. Sam kłamstw i frazesów też nie unikał. Gdyby zatrzymać się nad konfliktami z prawem, Diego miał ich tyle, że można by nimi obdzielić miasteczko wielkości Milanówka. Procesy o ojcostwo, przestępstwa narkotykowe, podatkowe (włoskiemu fiskusowi jest winien 34,2 mln euro), wypadek samochodowy, o którym mówi, że nie pamięta. W biografii "Ręka Boga" Jimmy Burns dowodził, że Diego miał związki z neapolitańską camorrą. Tego mu jednak nie udowodniono. Strzelał do dziennikarzy Stany lękowe, wybuchy złości (napaść na kobietę, której rozbił szklankę na głowie), to już tylko incydenty. W 1994 roku zdarzył się jego najostrzejszy konflikt z mediami - jeszcze we Włoszech strzelał z wiatrówki dziennikarzy czekających pod jego domem. Ci, których zaatakował słowami po meczu z Urugwajem mogą się czuć szczęściarzami. Odkąd został trenerem Argentyny, wydawał się coraz lepiej panować nad sobą. Cała ta historia nie jest na pewno jednoznaczna. "Oto opowieść o chłopcu, który był urodzonym talentem piłkarskim, uwierzył, że jest Bogiem, i musiał za to zapłacić" - tak zaczynał swoją książkę o Maradonie Jimmy Burns. Piłkarz Wisły Kraków Mauro Cantoro zaklina się na wszystko, że jego wielki rodak jest nie tylko wybitnym piłkarzem. - Owszem, popełniał błędy, ale stał się też ofiarą własnej sławy. Błędy Maradony obwieszczane były całemu światu, przez to tylko, że popełniał je Maradona? Kilka lat temu pytałem o Diego Zbigniewa Bońka, który znał go dobrze z Serie A. Odpowiedział, że to facet o czystych intencjach i szczerym sercu, który zasługiwał na to, by do końca życia noszono go w lektyce. "Jeśli takich ludzi jak Diego świat zmienia w narkomanów i przestępców, to tylko gorzej dla świata" - powtarzał mi znajomy socjolog z Argentyny. Jego kolega Eliseo Verón uważa, że w sercach Argentyńczyków Diego zajął miejsce Evity Peron. "Ucieleśnia wspólną potrzebę wszystkich, a szczególnie biednych lub z marginesu, którzy chcą mieć świadomość, że Bóg jest blisko. Kiedy patrzy się na steranego, zgaszonego, lub ulegającego atakom furii człowieka, można odnieść wrażenie, że nie jest on katem, a ofiarą lub przynajmniej, że za większość swoich błędów zapłacił wysoką cenę". Maradona wciąż pozostaje tajemnicą. Może właśnie dlatego poświęcono mu stos książek i kilkanaście filmów, w tym także ten zrobiony ostatnio przez zafascynowanego nim Emira Kusturicę. Cóż może być bardziej pociągającego od opowieści o człowieku, którego czyny tyle razy przeczyły opinii tych, którzy najbardziej go podziwiali. TAK MARADONA CZAROWAŁ W CANNES! DYSKUTUJ O BOSKIM DIEGO NA BLOGU DARK WOŁOWSKIEGO! Wyraź swą opinię o Maradonie na forum! Jesteś "ZA", czy jesteś "PRZECIW"?