Padł wreszcie rekord Pete'a Samprasa - 14 zwycięstw w turniejach Wielkiego Szlema. Mając 28 lat Roger Federer zwyciężył po raz piętnasty, a finał Wimbledonu z Andym Roddickiem ustanowił własne rekordy. 77 rozegranych gemów to najwięcej w historii Wimbledonu i w ogóle Wielkiego Szlema. Poprzedni najlepszy wynik na trawie ustanowił Federer 12 miesięcy wcześniej, gdy przegrał finał z Rafaelem Nadalem po rozegraniu 62 gemów. Piąty set wczorajszego pojedynku był najdłuższy w historii Wielkiego Szlema. 30 gemów to wynik aż o 10 lepszy niż w finale Roland Garros w 1927 roku. Roddick, który ma wielki kompleks Federera powiedział tylko, że ta porażka boli go najbardziej ze wszystkich. Tak jak Szwajcar prześladuje Roddicka, tak sam był prześladowany przez Rafaela Nadala. Młody Hiszpan odebrał mu pozycję nr 1 w tenisie, a gdy 12 miesięcy temu okazał się lepszy już nie tylko na francuskiej mączce, ale także na trawie Wimbledonu, wydawało się, że nie pozostaje nic innego jak krzyknąć: "umarł król". Obaj są rzecz jasna tenisistami genialnymi, ale to do Federera przylgnęła opinia mięczaka. Nikt nie ośmieliłby się negować jego talentu, wielu podejrzewało jednak, że oddaje pole Hiszpanowi, bo jak wielu ludzi, którzy sukces opierają na geniuszu, w ciężkiej chwili nie potrafi odnieść zwycięstwa nad własną słabością. Roger przegrywał więc, a potem gorzko płakał. Tak było jeszcze na Australian Open. Mogło się zdawać, że nadzieja opuszcza geniusza - hiszpański robokop jest przecież młodszy o 5 lat. Jeśli już dziś fizycznie Szwajcar ustępował mu tak wyraźnie, z czasem musiało się to tylko pogłębiać. Oczywiście nawet zwolennicy Federera przyznawali, że ten pojedynek to lokomotywa męskiego tenisa, ale Szwajcar zdawał się w nim być zdecydowanie na fali opadającej. Przełom nastąpił na Roland Garros, gdzie gladiator z Majorki wygrywał cztery razy z rzędu za każdym razem bijąc Federera (trzy razy w finale i raz w półfinale). Ostatnim razem Roger ugrał z nim zaledwie cztery gemy, a potem przegrał też bój na trawie i można było się o niego poważnie martwić. Rolad Garros 2009 przeszedł jednak do historii, jako pierwszy wygrany przez Szwajcara. Do bezpośredniego starcia z Nadalem nie doszło, Hiszpan przegrał z Robinen Söderlingiem, którego Federer łatwo ograł w finale. Na Wimbledonie Hiszpan nie mógł bronić tytułu z powodu kontuzji, ale bój z Roddickiem pokazał, że oprócz daru od Boga Szwajcar ma też wielkie serce do gry. Po meczu Roger żałował pokonanego, przyznał, że bardzo zdenerwował się, gdy na trybunach zobaczył Pete'a Samprasa. Wreszcie wspomniał i o Nadalu, którego kompleksu nie miał okazji przełamać. Swoją pozycję nr 1 w tenisie jednak odbudował. I nikt już nie powie, że był sobie kiedyś w tenisie taki genialny Szwajcar, który oddał pole młodszym i nawet mniej zdolnym, kiedy tylko jeden z nich mocniej tupnął nogą. DYSKUTUJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM NA JEGO BLOGU