Złota klatka z Dudkiem w środku - tak wygląda Real Madryt z naszej perspektywy. Bez dwóch zdań w królewskim klubie nadchodzą ciekawe czasy - Florentino Perez rusza piłkarską bryłę z posad świata, każdy chciałby się temu przyjrzeć od środka. Każdy, poza zawodowym bramkarzem, którego od czterech lat skazuje się na ławkę rezerwowych. Dudek ma 36 lat i jeśli nie wykorzysta ostatniej szansy, by wrócić na boisko, zostanie zapamiętany, jako ktoś, kto po swoim życiowym wzlocie, pogodził się ze złotą klatką i trzeciorzędną w niej rolą rezerwowego. Cztery lata minęły odkąd świat tańczył "Dudek dance" po niewiarygodnym finale Liverpool - Milan w Istambule. Radość na Anfield nie zdołała wybrzmieć, gdy Rafa Benitez zesłał bohatera na ławkę. Dwa lata walczył Polak ze sobą i trenerem zanim zdecydował się odejść. Zmienił klub niczego w istocie nie zmieniając. Szanse na rywalizację z Ikerem Casillasem ma jeszcze mniejsze niż z Jose Reiną, który nie był jednak największą z ikon Liverpoolu. Dudek został pierwszym Polakiem w Realu, łudził się, że ponieważ klub walczy na trzech frontach, i on swoje szanse gry dostanie. Dostawał w Pucharze Króla, który jego kumple z drużyny traktowali jak rozgrywki trzeciorzędne. Stąd momenty, gdy Polak stawał między słupkami były epizodami (krótkie i nieistotne). Przez dwa lata pobytu w Madrycie rozmawiałem z Dudkiem wielokrotnie. Widać było, że ma poczucie czasu traconego bezpowrotnie. Tłumaczył, że uczy się i podpatruje jak działa futbolowy gigant, by kiedyś wiedzę i kontakty wykorzystać w pracy w Polsce. Dwa lata nauki kosztem chylącej się ku końcowi sportowej kariery, to jednak zdecydowanie wystarczy. CZYTAJ CAŁY TEKST I DYSKUTUJ NA BLOGU DARKA WOŁOWSKIEGO ZOBACZ TAKŻE: REAL PROSI - DUDEK ZOSTAŃ!