Słynne kopnięcie butem, przepełniło tylko czarę goryczy. Tak naprawdę konflikt zaczął się już w sezonie 1996-97, kiedy Beckham podpisał kontrakt z Tonym Stephensem, agentem Alana Shearera. Stephens storpedował przyjście Shearera na Old Trafford więc Ferguson nakazał Davidowi zerwanie z nim umowy. Gdy usłyszał odmowę rzucił wściekły: "To możesz wykorzystać tego kretyna, żeby ci znalazł inny klub". Beckham na Old Trafford został, ale stosunki z trenerem były coraz gorsze. 4 lipca 1999 roku po zwycięskim finale Champions League w Barcelonie, w gotyckim zamku w Luttrellstown David brał ślub z Victorią Adams i poprosił MU, by pozwolono mu wrócić dwa dni później. Nie zwrócił się z tym do Fergusona tylko do prezesa Martina Edwardsa. Wściekły trener ukarał piłkarza. - Rozumiem, że Ferguson tylko szuka pretekstów by zaatakować Davida - powiedziała kiedyś publicznie Victoria. Wojna się nasilała aż do czasu kopnięcia butem. Ferguson zrobił to wchodząc do szatni po porażce z Arsenalem, a but trafił Beckhama. Trener przeprosił, ale szefowie klubu zrozumieli, że można zatrzymać tylko jednego z nich. Po zdobyciu Pucharu Europy, Pucharu Interkontynentalnego, sześciu tytułów mistrza Anglii, dwóch Pucharów Anglii i trzech Superpucharów transfer Beckhama do Realu był przesądzony. Siedem lat minęło, a przed dzisiejszym starciem z Milanem dziennikarze wciąż pytają o to Fergusona. Szkot mówi, że nie żałuje straty Beckhama, choć "jest to piłkarz doskonały, właściwie nie do zatrzymania". Nie ma mowy o starych porachunkach, wszyscy wiedzą, że przeszłość jest dziś bez znaczenia. Gdyby Ferguson chciał patrzyć w przeszłość, zobaczyłby przede wszystkim cztery porażki z Milanem. To jest rywal, którego drużyna z Old Trafford nigdy z Champions League nie wyeliminowała. Ostatnio, trzy lata temu Manchester dostał na San Siro tęgie lanie w półfinale (0:3), a Milan zdobył wtedy swój ostatni Puchar Europy. Od tego czasu jednak Manchester dojrzał, a drużyna Silvio Berlusconiego bardzo się postarzała. Nawet nie w sensie biologicznym, bo średnia wieku nie jest dziś wyższa niż trzy lata temu. Piłkarsko nie ma kto jednak zastąpić unoszącego się nad boiskiem Kaki. Młody trener Leonardo ma w talii przede wszystkim zgrane już karty podobne do Beckhama. Anglik wrócił do Europy z amerykańskiej MLS, by ratować swoje szanse wyjazdu na mundial, o tym samym marzy inny przebrzmiały futbolowy geniusz Ronaldinho. Obaj dysponują zagraniami niewiarygodnymi, obliczonymi co do mikrometra, ale fizycznie Anglik i Brazylijczyk najlepsze mają za sobą. Formy szuka też Andrea Pirlo i Clarence Seedorf, Mediolan drży o zdrowie Alessandro Nesty i drugiego kluczowego obrońcy Thiago Silvy, a po dwóch miesiącach kontuzji, dopiero w ostatnim meczu ligowym z Udinese wrócił Alexandre Pato, który jako jedyny szybkością dorównuje graczom United. Na pewno nie zagra kontuzjowany napastnik Marco Borriello, co daje życiową szansę sprowadzonemu z Realu Klaasowi-Janowi Huntelaarowi. Manchester wyjdzie na San Siro bez Vidica i Giggsa, ale lekiem na wszystkie kłopoty i niedostatki United jest wielka forma Wayne'a Rooneya. Milan będzie zgubiony, jeśli pozwoli, by najlepszy strzelec lig europejskich zagrał na swoim poziomie. Klęska na San Siro w 2007 roku była ostatnią w Champions League, jaką zaliczył zespół Fergusona do czasu niedawnego finału Champions League z Barceloną. W trzy lata United przeistoczył się w specjalistę od rozgrywek europejskich, czyli stał się tym, czym do 2007 roku był Milan. Czy gospodarzom starczy ich wielka rutyna? Intensywnością gry United bije ich na głowę, ale spryt, technika, zimna krew - to wszystko mogą być atuty podupadającego kolosa z Serie A. Grę Milanu i Manchesteru da się porównać do krojenia chleba nożem i maszyną. Ręcznie robi się to w sposób niepowtarzalny, ale napędzane silnikiem ostrze ma przewagę szybkości i precyzji. Hitowy mecz jest symboliczny w wielu płaszczyznach, a spotkanie starych przyjaciół i wrogów z Old Trafford, nadaje mu najwyższy status medialny. CZYTAJ BLOG DARKA WOŁOWSKIEGO I DYSKUTUJ Z NIM O FUTBOLU!