Zwycięstwo nad Szkocją było 14. z kolei odniesionym przez "La Roja" w meczu o punkty. Hiszpanie wyrównali osiągnięcie Holandii z 2010 roku i Francji z 2004. Po zwycięskim finale mundialu w RPA spotkały mistrzów świata bolesne kopniaki w meczach towarzyskich (0-4 z Portugalią, 1-4 z Argentyną, 1-2 z Włochami), ale w pojedynkach o stawkę zawsze stawali na wysokości zadania. Wczoraj, do zwycięstwa poprowadził ich David Silva (dwa gole i asysta), największa ofiara ostatniego mundialu. To właśnie o status Silvy w drużynie narodowej Vicente del Bosque zbierał zwykle największe cięgi. Ostatnio w tej kwestii zabrał głos sam piłkarz Manchesteru City, mówiąc, że w RPA został jedynym kozłem ofiarnym porażki ze Szwajcarami. Wypadł wtedy z podstawowego składu, by od tamtej pory grać już wyłącznie epizody. W spotkaniu ze Szkotami dostał szansę ze względu na uraz Andresa Iniesty. Wygląda jednak na to, że przenosiny do Premier League posłużyły kolejnemu hiszpańskiemu piłkarzowi. Kontuzja Xabiego Alonso sprawiła, że Del Bosque wrócił do koncepcji Luisa Aragonesa gry z jednym defensywnym pomocnikiem. Zapewne tylko na chwilę, bo nie można sobie wyobrazić, by zrezygnował z gracza Realu Madryt, lub Sergio Busquetsa. Ustawienie z dwoma defensywnymi pomocnikami dało Hiszpanom mistrzostwo świata i choć nawet nagrodzony tytułem markiza selekcjoner przyznaje, że drużyna traci wtedy na efektowności, ale staje się, według niego, bardziej efektywna. W fazie pucharowej mundialu w RPA nie straciła bramki. Mecz ze Szkotami, który już dla Hiszpanów nie miał praktycznego znaczenia, był ważny dla dwóch graczy Barcelony. Dobijając do trzydziestki Victor Valdes zadebiutował w spotkaniu o punkty, co pokazuje jak bezdyskusyjna jest pozycja Ikera Casillasa. Dał mu ją dopiero wygrany mundial, wcześniej wielu fanów kwestionowało pozycję kapitana Realu. Dziś Iker jest "święty" w całym kraju. Debiut Valdesa opóźnił wyrównanie przez Casillasa rekordu Andoniego Zubizarrety, który w La Roja" zagrał 126 razy. Zdobywając 50. gola w 80. meczu w kadrze David Villa stał się najskuteczniejszym graczem Barcy w reprezentacji Hiszpanii. Odkąd przeniósł się na Camp Nou trafił do siatki aż 14 razy, co pozwoliło mu wyprzedzić Basorę, Julio Salinasa i Luisa Suareza. Ostatnie 25 minut, czyli od zejścia Xaviego, Villa zadebiutował z opaską kapitana. Na Euro 2012 go z nią raczej zobaczyć nie będzie można - przed nim w hierarchii są Casillas, Xavi, Puyol, Alosno i Torres. Ten ostatni, najbardziej kwestionowany w drużynie mistrzów świata wciąż jest "pod ochroną" kolegów. Del Bosque póki co też w niego mocno wierzy, choć zapowiada, że do Polski i na Ukrainę nie zamierza zabierać "świętych krów". Wielką radością dla zespołu jest powrót Carlesa Puyola, któremu kontuzja kolana omal nie zakończyła kariery. Dziś, 33-letni stoper zbliżający się do 100 meczów w kadrze nie wyklucza nawet wyjazdu na mundial do Brazylii. Jest jeszcze jedna dobra informacja dla Hiszpanów po pojedynku ze Szkotami: dobry debiut na lewej obronie Jordiego Alby z Valencii. W mistrzowskiej drużynie ma zastąpić Joana Capdevilę. Gracz, którego idolem jest Patrice Evra asystował przy golu Silvy, co nie znaczy, że problem lewej strony jest definitywnie rozwiązany. Na wszystkich innych pozycjach Del Bosque ma jednak wyłącznie kłopot bogactwa. Na Euro w Polsce i na Ukrainie zakwalifikowali się wszyscy wielcy. W najbardziej imponującym stylu Hiszpanie i Niemcy. Ci drudzy obok Holandii (wczoraj przegrała w Szwecji), a także Włoch będą najpoważniejszymi konkurentami do hiszpańskiej korony. Po półfinale mundialu w RPA przegrany Joachim Loew podszedł do Xaviego Hernandeza i powiedział mu: "Jesteście najlepszą drużyną, jaką w życiu widziałem". Niemcy przegrali z Hiszpanami dwie kolejne szanse na wielkie tytuły: finał Euro 2008 i półfinał w RPA. Jak będzie za trzecim razem? Jeszcze żadnej europejskiej drużynie nie udało się wygrać trzech kolejnych wielkich turniejów. Najbliżej byli Niemcy w 1976 roku. Mistrzowie Europy i mistrzowie świata bronili kontynentalnego tytułu w Jugosławii. W finale, na stadionie Crvenej Zvezdy Belgrad gwiazdą był jednak czechosłowacki gracz Antonin Panenka, wykonując najbardziej spektakularną jedenastkę w historii futbolu. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=2147041">Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu</a>