Porażka z Barceloną na Camp Nou 0-4 w Superpucharze Hiszpanii była dotkliwa, ale zrozumiała. Strata czterech goli na Ramon Sanchez Pizjuan ze skromniutkim Sportingiem Braga w eliminacjach Champions Ligue, wskazuje jednak na zapaść Sevilli. Charyzmatyczny prezes Jose Maria del Nido tłumaczył, że dla jego piłkarzy to mecz sezonu: grali o 20 procent budżetu klubu i symboliczne utrzymanie się w gronie potęg. Luis Fabiano, Frederic Kanoute, Diego Perotti, czy w końcu mistrz świata Jesus Navas zawalili jednak na całej linii. Rewelacja ostatnich lat w klubowej piłce (dwa Puchary UEFA i Superpuchar Europy), definitywnie zmienia się w przeciętniaka. Za pięć milionów sprowadzili Alexisa Latem Del Nido wykonał wielką pracę. Nie oddał żadnej ze swoich sztandarowych gwiazd, a kiedy stoper Squillaci uciekł do Arsenalu, natychmiast wydał pięć mln euro na Alexisa z Valencii. Sprzedanego do Barcelony Adriano zastąpił pochodzący z Kamerunu reprezentant Francji Dabo. Z nowych graczy do podstawowej jedenastki wszedł także 24-letni Włoch Cigarini z Atalanty. Wszystko zdawało się mieć logikę, zaczęło się jednak od klęski jeszcze przed startem sezonu. Tracąc Silvę, Villę, Marchenę, Zigicia, Baraję - trzecia drużyna poprzedniego sezonu Valencia przechodzi zmiany rewolucyjne. Kiedy sprowadzony za 10 mln euro z Getafe Soldado stanie się Villą, a kupiony za 6,5 mln z Montpellier Tino Costa - Silvą? Pewnie nigdy. Drużyna straciła też swojego dobrego ducha: od nowego sezonu mistrz świata i Europy Carlos Marchena będzie gryzł, kopał, i szczypał już w barwach Villarrealu. "Żółta Łódź Podwodna" ma za sobą słaby sezon - mimo wszystko jest wśród kandydatów do walki o miejsce za plecami wielkiej dwójki. Atletico - Barcelona, czyli pierwszy hit 18 września, w trzeciej kolejce, tydzień po wizycie w Bilbao, Atletico Madryt podejmie Barcelonę. Na Vicente Calderon Katalończycy dostali ostatnio lanie dwa razy. Atletico będzie jeszcze mocniejsze: za 12 mln euro kupiono świetnego Filipe Luisa (z Deportivo) i za 10 mln solidnego urugwajskiego obrońcę Godina (z Villarreal). Największym sukcesem jest po raz kolejny zatrzymanie eksportowej pary napastników Aguero-Forlan. Najlepszego piłkarza mundialu w RPA Pele uznał za najwybitniejszego współczesnego gracza. Co na to Cristiano Ronaldo, Iniesta, Xavi i Messi? W poprzednich latach nawet wspaniała gra i gole Forlana nie ustrzegły Atletico przed gwałtownymi spadkami formy uniemożliwiając walkę o najwyższe cele. Klub z Vicente Calderon będzie się raczej starał odzyskać miejsce w Lidze Mistrzów niż spoglądał na dwa czołowe miejsca zajęte przez Barcę i Real. Impulsem może być Superpuchar Europy (za dwa dni w Monaco). Trener Quique Sanchez Flores przyznaje jednak, że największym atutem jego drużyny w starciu z Interem Mediolan jest to, iż o zdobyciu trofeum decyduje tylko 90 minut (ewentualnie 120). Na dłuższą metę jego zespół nie jest w stanie rywalizować na najwyższym poziomie? Guardiola - Mourinho - takiego pojedynku trenerów jeszcze nie było! Jedna porażka i sześć remisów - w ubiegłym sezonie Barcelona oddała rywalom z Primera Division zaledwie 15 pkt. Real Madryt traktował słabszych od siebie jeszcze bardziej bezwzględnie - gdyby wygrał oba Gran Derbi, zebrałby aż 102 pkt! Czego trzeba będzie dokonać w tym razem? Od lat nie było w piłce pojedynku trenerów, który zapowiadałby się tak ciekawie (Guardiola kontra Mourinho). Na razie mamy ciszę przed burzą, łechcą się nawzajem komplementami, ale nieunikniony jest moment, w którym Portugalczyk nie zdoła utrzymać języka za zębami. Prowokatorska poza, uszczypliwość i zaczepki wobec rywali to dla Mourinho element gry, tak jak dla trenera Barcy spokój i opanowanie. Guardiola ma zespół gotowy - natężenie geniuszu i automatyzm w grze osiągnęły poziom niedostępny dla innych. Xavi, Iniesta, Messi i cała reszta zdobyli już wszystkie trofea. Najdroższy piłkarz lata David Villa (40 mln euro), który z Valencią wygrywał tylko Puchary Króla, ma wystarczyć za wewnętrzny impuls w szatni, by najbardziej utytułowana ostatnio drużyna w Europie nie zatraciła apetytu na sukces. Na Santiago Bernabeu znów był latem wielki plac budowy. Tym razem architekt jest jednak najlepszy z możliwych. "Once de gala" (galową jedenastkę) Mourinho ma dopiero w głowie nie znając terminu, kiedy opuści ona sferę marzeń. Kupując sześciu nowych piłkarzy, Portugalczyk wciąż nie ma gwarancji, że stworzy coś, co udało się Guardioli. Trener Barcy wciąż dysponuje lepszą podstawową jedenastką, atutem Realu jest siła i szerokość całej kadry. W tej sytuacji o mistrzostwo mogą zagrać detale, a ponad wszystko rutyna, zmęczenie i urazy. Guardiola odejdzie, gdy zobaczy znużenie Ten niezwykły pojedynek trenerów nie będzie nas jednak bawił w nieskończoność, choć w planach zdetronizowania Barcelony Mourinho szykuje się na wyścig długodystansowy (co najmniej dwa lata). Guardiola dał sobie znacznie mniej czasu, by odeprzeć atak. Przedłużył kontrakt zaledwie o rok obiecując, że odejdzie, kiedy tylko dostrzeże oznaki znużenia u swoich piłkarzy. Więcej niż dwa tytuły z rzędu zdobył z Barceloną tylko Johann Cruyff. Skonfliktowany z nowym prezesem Sandro Rosellem Holender odsunął się od klubu z Camp Nou. Znacznie bardziej dyskretne będzie też jego wsparcie dla wychowanka "La Masia", z którego dwa lata temu uczynił przywódcę drużyny. Mimo że Barca jest faworytem, szanse Realu ocierają się o 50 proc. Reszta nie ośmiela się już nawet marzyć. Chyba, że o pojedynczych punktach wyrwanych wielkiej parze. To by była katastrofa dla rozgrywek w Primera Division (380 meczów), gdyby emocje nie wykroczyły poza 180 minut Gran Derbi. Czytaj blog Darka Wołowskiego i dyskutuj na nim z autorem