13-13-13 - trzy liczby opisują zaciekłą rywalizację Argentyny i Urugwaju o dominację w Ameryce Płd. Idealna równowaga zwycięstw, remisów i porażek w Copa America zostanie zachwiana w Santa Fe, gdzie w nocy z soboty na niedzielę (czasu polskiego) noc dwie najbardziej utytułowane drużyny na kontynencie (po 14 triumfów) zmierzą się tym razem już w ćwierćfinale. Gdyby zestawić rachunki krzywd po obu stronach, sięgnęłyby one maja 1901 roku, kiedy w pierwszym oficjalnym meczu "Urusi" polegli z Argentyną 2-3 w Montevideo. Szybko wzięli rewanż - w swoich sześciu kolejnych zwycięstwach w Copa America w latach 1916-1926 zawsze spychali Argentyńczyków na drugie miejsce. Czara goryczy rywala znad La Platy dopełniła się w finałach igrzysk olimpijskich w 1928 roku i mistrzostw świata 1930. Jak widać już na początku XX wieku wielkie mocarstwo miało dość powodów, by nienawidzić Urugwajczyków. Ci, zanim popadli w kryzys, zapisali jeszcze czarną kartę w dziejach drugiego z wielkich sąsiadów. W finale MŚ 1950 roku pokonali Brazylię na stadionie Maracana 2-1. Opuszczający Rio de Janeiro kapitan Urugwaju wspominał, że pożałował zwycięstwa, gdy zobaczył łzy rozpaczy brazylijskich dzieciaków. Resentyment wobec maleńkiego kraju odżył w RPA. Na pierwszym afrykańskim mundialu gwiazdą miał być Leo Messi, tymczasem najlepszym graczem imprezy został Diego Forlan. Jego witalność i entuzjazm podbiły serca kibiców na całym świecie. Gol w meczu z Niemcami w przegranym 2-3 spotkaniu o brązowy medal był jednak ostatnim, jaki zdobył dla Urugwaju. Potem przez cały sezon jego gwiazda gasła w klubie, skłócony z trenerem ostatnią bramkę dla Atletico Madryt zdobył w marcu! Niecodzienne jak na napastnika, który był królem strzelców Primera Division dwa razy. Na Copa America w Argentynie Forlan pobił rekord występów w reprezentacji. W meczu z Meksykiem zagrał w niej 79. raz, więcej niż Rodolfo Rodriguez strzegący bramki Urugwaju w latach 1976-86. Fani czekają jednak na kolejne, jeszcze ważniejsze osiągnięcie napastnika Atletico. Między 1917, a 1930 rokiem Hector Scarone zdobył dla "Urusów" 31 bramek, Diego ma ich 29. Jakaż byłaby tragedia w Argentynie, gdyby przełamał się podczas mistrzostw Ameryki. 32-letni Forlan, który ma za sobą wielki mundial i stracony sezon, stara się wrócić jeszcze raz na najwyższy poziom. Urugwaj znów nie musi mieć kompleksów wobec nikogo. Cavani, Forlan i Luis Suarez są w stanie rozbić każdą obronę, a już z pewnością argentyńską. Przed rokiem Diego "ukradł" Messiemu mundial, teraz może skraść inne wielkie marzenie. Argentyńczycy czekają na triumf w Copa America 18 lat, Urugwajczycy tylko dwa lata krócej. Na sąsiadów mają jednak sposób. W 1987 roku, tuż po tym jak na mundialu w Meksyku Diego Maradona został bożyszczem Argentyńczyków, w Copa America "Urusi" upokorzyli go wobec 75 tys kibiców na Estadio Monumental w Buenos Aires. Na własnej skórze przeżył to także inny mistrz świata Sergio Batista. Dziś prowadzi reprezentację, ale niedzielny pojedynek może być dla niego ostatnim. Forlan stanie naprzeciwko Leo Messiego, którego pozycja w reprezentacji jest zupełnie inna. Najlepszy piłkarz świata musi ciężko zabiegać o dobre słowo rodaków. Kontrowersyjny prezes argentyńskiej federacji Julio Grondona pozwolił sobie ostatnio na ironię, że najlepiej byłoby dla wszystkich, gdyby Leo w ogóle dał sobie spokój z drużyną "Albicelestes". "Chłopak urodził się w Rosario i grał tam do czasu aż ciężko się rozchorował, opieki nie nalazł jednak w ojczyźnie, ale w Katalonii, gdzie stał się najlepszym graczem świata. Kiedy Hiszpanie oferowali mu swoje barwy, pozostał wierny Argentynie. Dziś ta Argentyna odmawia mu odrobiny życzliwości" - tak sentymentalny prezes widzi w skrócie piłkarski życiorys Messiego. W futbolu nie ma miejsca na sentymenty, zwłaszcza w rywalizacji toczącej się od 110 lat. Jeśli w niedzielę górą będzie Forlan, fani w Argentynie nie darują tego Messiemu, Batiście i Grondonie. Wszyscy trzej wylądują na ławie oskarżonych, choć "wyroki" będą pewnie inne. Kibice gospodarzy żądają w końcu wielkiej gry drużyny i zwycięstwa nad wielkim małym sąsiadem. Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu