Grzegorz Rasiak, czy Ebi Smolarek to napastnicy na nasze warunki wybitni, ale z dokonaniem Warzychy nie potrafili sobie poradzić. Jedna, nawet przypadkowo zdobyta bramka, przekracza granice ich możliwości, bo też szans do gry w Premier League wywalczyli sobie co kot napłakał. Ebi w ubiegłym roku uporał się z innym niechlubnym rekordem - był pierwszym Polakiem od czasów Cezarego Kucharskiego, który zdobył gola w Primera Division. Kucharski skończył w lutym lat 37. W Serie A jest trochę lepiej, bo Radosław Matusiak w swoim niechlubnym epizodzie w Palermo raz wepchnął jednak piłkę do pustej bramki. Dlatego tak niezwykłe jest to, czego dokonuje w Ligue 1 Ireneusz Jeleń. W 14 meczach tego roku zdobył 10 goli, jest w tym czasie jednym z dwóch najlepszych strzelców w lidze francuskiej - w Auxerre zawdzięczają mu zwycięstwa w Lyonie, Paryżu, a także Puchar i spokojny ligowy byt. Nowy kontrakt podpisał do 2011 roku, cała Francja rozprawia o jego ostatniej bramce. To właśnie Jeleń staje się najlepszą w Europie wizytówką naszej zbolałej piłki, z której do wielkich klubów trafiają tylko bramkarze i to w dodatku na rezerwę. CZYTAJ CAŁY TEKST I DYSKUTUJ NA BLOGU DARKA WOŁOWSKIEGO