W sobotę Messi, Xavi i Iniesta udowodnili, że można wygrywać mecze kończąc je w dziewiątkę. Czerwone kartki dla stoperów Gerarda Pique i Rafaela Marqueza nie okazały się kosztowne natychmiast, ale będą problemem dla Pepa Guardioli podczas wyprawy do Madrytu. Z pozoru łatwe starcie na Camp Nou z Getafe skończyło okres sielanki dla najlepszej obrony w Europie. Już na rozgrzewce uraz odnowił się Daniemu Alvesowi, a podczas gry z kontuzją mięśni zszedł Yaya Tuore, który pokazał już kilka razy, że awaryjnie, bez trudu wciela się w rolę stopera. Brazylijczyk będzie pauzował trzy tygodnie, piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej dwa. Kłopoty nadmiaru w defensywie Barcelony prysły jak mydlana bańka. W składzie drużyny pozostali dwaj lewi obrońcy Maxwell i Abidal, dwaj środkowi Milito i Czyhryński oraz Puyol, który może grać wszędzie. Gdyby sytuacja się jeszcze pogorszyła Guardiola musiałby sięgnąć do drużyny rezerw po stoperów Bartrę i Fontása oraz bocznych Muniesę, Armando, albo Montoyę. Pep Guardiola reaguje spokojnie. Uważa, że drużyna sobie poradzi, bo kluczem do zabezpieczenia tyłów jest system. "Nieważne, kto gra, ale jak gra" - tłumaczy. "Jeśli każdy z czterech obrońców myśli bardziej o swoich kolegach niż o sobie, wtedy sukces całości jest gwarantowany". Zrelaksowany jest też Leo Messi podkreślając, że szeroka kadra to w Barcelonie rzeczywistość, a nie fikcja. "U nas nie ma ludzi niezastąpionych" - stwierdza odważnie i przypomina mecz z Interem w Champions League, który drużyna wygrała na Camp Nou bez niego i Ibrahimovica. Na razie Barca ma najlepszą obronę w lidze hiszpańskiej. W 21 meczach straciła 11 goli (średnia 0,52). Jest też zespołem, który najrzadziej dopuszcza do strzału na bramkę Victora Valdesa, a nawet najrzadziej pozwala dośrodkować w jego pole karne. Piłkarze Guardioli szczególnie mobilizują się na spotkania wyjazdowe, w których stracili dotąd zaledwie cztery bramki (średnia 0,4). Barca bez kłopotu wytrzymuje porównanie z najlepszymi zespołami Premier League. Chelsea i Manchester United - choć rozegrały o cztery mecze więcej, ale straciły po 20 bramek, a więc ich średnia jest zdecydowanie gorsza (0,8). Poza Stamford Bridge i Old Trafford liderzy ligi angielskiej pozwalają strzelić sobie przeciętnie jednego gola na mecz. Słabiutką obronę ma Arsenal, bramkarze Wengera sięgali do siatki aż 30 razy. W Hiszpanii tylko Barca i Real Madryt straciły mniej niż 20 goli (Królewscy 15). W Bundeslidze, jedynie trzecie w tabeli Schalke dorównuje pod tym względem Realowi. Lider z Leverkusen stracił 17 bramek, drugi w lidze Bayern 18. We Francji najlepszą obronę ma prowadzące Bordeaux (18 bramek straconych w 23 meczach), drugie w tej klasyfikacji jest "polskie" Auxerre - rywale strzelili mu tylko 20 goli. Barcelonie nikt jednak pod tym względem nie zagraża. Pep Guardiola jest spokojny. Chyba, że przypomni sobie mecz na Vicente Calderon z ubiegłego roku. W marcu Atletico wbiło Katalończykom cztery bramki, i zwyciężyło, mimo iż przegrywało 0:2 i 1:3. Diego Forlan i Sergio Aguero po dwa razy przebili się przez defensywę z żelaza i pokonali Valdesa. POROZMAWIAJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM O PRIMERA DIVISION