Kompany stał się pierwszym piłkarzem, który zachował się niezgodnie z werdyktem Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS). W ubiegłym tygodniu CAS orzekł, że kluby mają prawo wezwać swe gwiazdy do powrotu z Chin. "Kompany jednostronnie i z własnej inicjatywy postanowił pozostać na igrzyskach z reprezentacją Belgii i to wbrew woli swego klubu" - głosi oświadczenie reprezentacji Belgii. Dodano w nim, że reprezentacja będzie kontaktować się z niemieckim klubem, by dyskutować o sytuacji. Kilka dni wcześniej HSV utrzymywał, że doszedł do porozumienia z belgijską federacją na temat powrotu Kompany'ego. HSV czeka w piątek bardzo ważny mecz Bundesligi z obrońcą tytułu mistrza Niemiec Bayernem Monachium. Kompany jest uważany za najlepszego belgijskiego piłkarza. Trzy europejskie kluby piłkarskie zaapelowały w ubiegłą środę do CAS o odesłanie ich piłkarzy z Chin, ale potem zgodziły się, by pozostali w Pekinie. Spory na ten temat zdominowały pierwszą rundę turnieju olimpijskiego. Napastnik Barcelony Lionel Messi z Argentyny, napastnik Werderu Brema Diego i obrońca Schalke 04 Rafinha, obaj z Brazylii dostali pozwolenie na pozostanie w Pekinie, mimo, że ich kluby toczą o nich batalię prawną. Kompany pierwszy rzucił wyzwanie swemu klubowi. Na razie nie jest jasne, jak długo HSV pozwoli mu pozostawać w Pekinie. Belgia wygrała z Chinami 2:1 w niedzielnym meczu gr. F i zajmuje drugie miejsce w grupie, z trzema punktami. Zwycięstwo w środowym meczu z Nową Zelandią zapewni "czerwonym diabłom" awans do 1/4 finału turnieju olimpijskiego. Co ciekawe, Kompany nie grał w meczu z Chinami, bo został wykluczony z gry (dwie żółte kartki) we wcześniejszym meczu z Brazylią, przegranym przez Belgię 0:1.