Lech podpisał umowę najmu w 2006 roku - miała ona obowiązywać do momentu wyłonienia nowego operatora obiektu. Miasto wypowiedziało ją pod koniec ubiegłego tygodnia - argumentując zadłużeniem klubu. Jaki był cel tego wypowiedzenia? Jak twierdzi prawnik Lecha mec. Jacek Masiota, chodzi o to, że miasto chciało uniknąć roszczeń odszkodowawczych ze strony Lecha po decyzji o zamknięciu obiektu na półtora miesiąca. Obiekt został bowiem wynajęty na zawody motocyklowe Red Bull X-Fighters, po których zostanie jeszcze wymieniona nawierzchnia. Stadion Miejski ma być zamknięty aż do pierwszych dni września. Lech jednak nie akceptuje takiej formy wypowiedzenia umowy, mec. Masiota powołuje się przy tym na art. 687 kodeksu cywilnego. - Umowa mogłaby zostać skutecznie rozwiązana tylko w przypadku wezwania do uregulowania zaległości - mówi. Lech powinien więc wcześniej dowiedzieć się o tym fakcie i miałby jeszcze miesiąc na spłacenie zaległości. Co ciekawe, klub niemal natychmiast uregulował zadłużenie. Lech na zamknięciu stadionu na tak długi czas może sporo stracić - przede wszystkim na sprzedaży karnetów. Na dodatek straty mogą powiększać się w sytuacji, gdyby klub musiał rozegrać jeden czy dwa mecze poza Poznaniem. Ekstraklasa już poinformowała Lecha, że w terminarzu miał mecze w roli gospodarza w drugiej i czwartej kolejce. Ten z drugiej kolejki udało się przełożyć, ten z czwartej (z Ruchem Chorzów, 2021- sierpnia) - już nie. Co zrobi Lech? We Wronkach grać nie chce, zresztą innego stadionu nie zgłosił we wniosku licencyjnym. Teoretycznie poznaniacy mogliby próbować wynająć stadion w Bydgoszczy, ale po zamieszkach z udziałem kibiców Lecha w finale Pucharu Polski jest to mało realne. - Wtedy oddamy walkowera, ale mam nadzieję, że uda się tego uniknąć - przyznaje Masiota. Sytuacją bardzo mocno poirytował się właściciel klubu Jacek Rutkowski. Do tej pory Lech dość harmonijnie współpracował z miastem - nie było większych zgrzytów. Odkąd szefem POSiR, które zarządzają stadionem przy Bułgarskiej, został Ryszard Żukowski, sytuacja stała się bardziej napięta. Lech postanowił zareagować - odwołał zaplanowane na dziś negocjacje w sprawie umowy operatorskiej dotyczącej stadionu. Czy i kiedy do nich wróci - nie wiadomo. Teraz to miasto znajdzie się pod ścianą - arena Euro 2012 wymaga bowiem kolejnych nakładów inwestycyjnych, na dodatek sporo kosztuje zwykłe utrzymanie obiektu. Część nakładów oraz koszty utrzymania miał wziąć na siebie operator, który dodatkowo płaciłby jeszcze kilka milionów złotych.