Kontrakt Dawida Nowaka z PGE GKS Bełchatów wygasa z końcem grudnia tego roku, a zawodnik może podpisać umowę z nowym klubem najwcześniej 1 lipca. Wcześniej potencjalny kontrahent musi za Nowaka zapłacić, a Bełchatów dyktuje cenę zaporową - okrągły milion euro. Zainteresowanie wyraziły Wisła Kraków i Zagłębie Lubin, jednak najkonkretniejszy okazał się - co powoli staje się ligową regułą - prezes Polonii Warszawa, Józef Wojciechowski. - Oni są trochę naiwni, bo przecież Nowak za pół roku i tak odejdzie a oni nie dostaną ani grosza - mówi. Strata skutecznego, choć podatnego na kontuzje napastnika byłaby kolejną prestiżową porażką PGE GKS-u na transferowym rynku, po tym jak z klubu za darmo odeszli Dariusz Pietrasiak, Jakub Tosik, Patryk Rachwał czy niegdyś Łukasz Garguła. Prezes Polonii w ubiegłym tygodniu wysłał dyrektora "Czarnych Koszul", Tadeusza Fajfera aby ten negocjował w Bełchatowie kompromis. Szefowie "Gieksy" ani myślą jednak obniżać swoich żądań. - Oni chcieliby, żeby było jak w socjalizmie - mówi na łamach "Przeglądu Sportowego" prezes Wojciechowski - bardzo trudno się z nimi rozmawia, choć to żadna nowość, bo zawsze były z nimi problemy. Upierają się przy swoim, ale jak nie uda nam się dogadać, to trudno, nikomu nie będziemy wykręcać rąk. Po tym jak Józefowi Wojciechowskiemu nie udało się skusić bułgarskiego snajpera Zagłębia Lubin Ilijana Micanskiego, który wybrał ofertę Kaiserslautern, 25-letni Nowak jest dla Polonii transferowym celem numer jeden. - Porozumieliśmy się już z Dawidem, problem pozostaje tylko z jego klubem, ale nawet jeśli się nie dogadamy, to Nowak i tak przyjdzie do nas za pół roku - kończy jak zawsze pewny swego prezes stołecznego klubu. Dawid Nowak jest piłkarzem PGE GKS Bełchatów od rundy wiosennej sezonu 2005/2006. W barwach GKS zagrał do tej pory 82 mecze i zdobył 27 goli. W poprzednim sezonie wybiegał na ligowe boiska 20 razy i strzelił 9 bramek. Może grać jako środkowy napastnik bądź lewoskrzydłowy.