Szczęsny junior chce wyjść z cienia swego słynnego ojca Macieja, który z Legią grał w Lidze Mistrzów, a po mistrzostwo Polski sięgał także z Widzewem Łódź, Polonią Warszawa i Wisłą Kraków. Wojciech już od czterech lat jest w Arsenalu i po występach w drużynie rezerw i po powrocie z wypożyczenia do trzecioligowego Brentford czuje, że nadeszła właściwa pora, by powalczyć o miejsce w pierwszym składzie "Kanonierów". 20-letni Polak nie będzie miał łatwego zadania. Jego konkurentami są Hiszpan Manuel Almunia, Włoch Vito Mannone i jego rodak - Łukasz Fabiański. Sądząc po numerach, Szczęsny na razie jest czwartym bramkarzem (numer 53), a "jedynką" jest Almunia (1), "dwójką" - Fabiański (21), "trójką" - Mannone (24). - Arsene Wenger powiedział, że Arsenal w tej chwili nie ma bramkarza numer "jeden" i każdy ma szansę nim zostać, byle tylko pokazał podczas przygotowań, na co go stać - zdradza Szczęsny. - Mam zamiar wykorzystać swoją szanse, bo już nie chcę być wypożyczany. - Nie poddam się. Grając w Brentford udowodniłem, że stać mnie na wiele i zasługuję na grę w Arsenalu. Teraz chcę się przekonać, czy mnie rzeczywiście na to stać - mobilizuje się Wojciech. - Jeśli tylko dostanę szansę udowodnienia, że nadaję się na bramkarza numer "jeden" Arsenalu, natychmiast ją wykorzystam. Na razie jednak muszę wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję do gry i pokazywać z jakiej jestem gliny ulepiony - dodaje sobie otuchy Wojciech. - Przed startem przygotowań każdy ma taki sam cel - wywalczyć miejsce w wyjściowym składzie. Ze mną jest tak samo. Młody golkiper Orłów Franza Smudy ma już za sobą debiut w reprezentacji Polski, ale ma świadomość, że jeśli nie chce wypaść z kadry na Euro 2012 musi regularnie występować, bo taki był warunek selekcjonera. - Dlatego jeśli nie uda mi się wywalczyć pozycji gwarantującej regularne występy w Arsenalu, to porozmawiam z szefem o ewentualnym wypożyczeniu. Na razie jednak nie chcę o tym myśleć, jestem skoncentrowany na Arsenalu - dodaje Wojciech Szczęsny.