Kamil Stoch zdobył w Soczi dwa złote medale i z miejsca stał się bohaterem narodowym. O tym, jaki to ciężar być mistrzem olimpijskim w skokach narciarskich jako jedyny z Polaków wie Wojciech Fortuna, który w Sapporo stał na najwyższym stopniu. 19 lutego mija dokładanie 42 lata, od hucznego przywitania Fortuny w Zakopanem. Zobacz galerię zdjęć z powitania mistrza olimpijskiego! INTERIA.PL: Opadły już emocje po konkursie drużynowym. Powinniśmy się cieszyć z czwartego miejsca? Wojciech Fortuna: Czy ja wiem... Liczyłem jednak na złoto, myślałem, że te złote czasy potrwają do końca igrzysk. Wierzyłem w chłopaków, bo stać ich było na to, aby stanąć na podium. Zadecydował jeden skok Żyły. W drugiej serii skoczył już na miarę możliwości i talentu, ale konkurs drużynowy nie wybacza błędów. Zwłaszcza, kiedy jest tak mocna konkurencja. Jeszcze przed igrzyskami twierdził pan, że złoto w drużynie przypadnie Słoweńcom. Oni, tak jak my, też bez medalu. - Od konkursów w Zakopanem skakali znakomicie. Nie zgodzę się z opinią, że przeszkodziły im starty w Japonii, bo przecież Prevc zdobył dwa medale indywidualnie. W Soczi przeszkodziła im kontuzja Roberta Kranjca, a w drużynówce poniżej oczekiwań spisał się Jurij Tepes. Ale cieszy mnie, jak potoczył się ten konkurs. Wielkie wrażenie zrobił na mnie Thomas Morgenstern, bo fakt, że pozbierał się po tych koszmarnych upadkach, musi budzić uznanie. No i ci Japończycy! Zawsze miałem sentyment do tego kraju, bo w Sapporo zaczęła się moja sportowa kariera. Do tego ten niesamowity Kasai. Przecież facet ma 42 lata, nie rezygnuje i z tego co słyszałem, marzy o starcie na kolejnych igrzyskach. Wspomniał pan o Sapporo. 19 lutego mija 42 lata od pana przywitania w Zakopanem po powrocie z japońskich igrzysk... - To było czyste szaleństwo. Wszędzie tłumy, transparenty, wiwaty. Potem jednak traktowano mnie jak małpę i wożono po kraju. Od jednego sekretarza do drugiego, wizyty w fabrykach. Normalny cyrk. Stocha czeka to samo? - Czasy na szczęście się zmieniły, choć premier już był w Zębie podczas konkursu na dużej skoczni. Ale tak to już jest z politykami, gdy można "polansować" się przy jakimś sukcesie. Kamila pewnie też czekają spotkania z Tuskiem i Komorowskim, ale na pewno będzie to na mniejszą skalę. Świętowania nie może być zbyt hucznego, bo przecież przed nim jeszcze konkursy Pucharu Świata. I Kryształowa Kula do zdobycia! - Jak dla mnie jest głównym faworytem. Nikt tak jak on nie wybija się z progu. Ma ptasi instynkt. Zwycięstwo w Pucharze Świata ładną klamrą zepnie jego sukcesy - mistrzostwo świata z Predazzo i dwa złota w Soczi, choć na pewno Prevc będzie deptał mu po piętach. Rozmawiał: Krzysztof Oliwa