Wojciech Fibak przyjechał specjalnie z Monaco na turniej olimpijski i dla TVP komentował mecz Agnieszki Radwańskiej. - Agnieszka wróciła na kort centralny po dobrym meczu, jaki w finale Wimbledonu zagrała z Sereną Williams i wydawało się, że jest wypoczęta, w formie, ale jakoś nie mogła siebie odnaleźć - kręcił głową najlepszy polski tenisista w historii. - Julii trzeba oddać, że zagrała mecz życia. Wytrzymała mecz i psychicznie, i fizycznie. Agnieszka liczyła pewnie na to, że rywalka popełni więcej błędów. - Agnieszka nie mogła znaleźć odpowiednich proporcji między ryzykiem a wyczekiwaniem na błąd rywalki - analizował Fibak. - Normalnie dzięki swemu doświadczeniu, zmysłowi taktycznemu Radwańska dokonuje właściwych wyborów, a dzisiaj jej to się nie udawało. Pierwszego seta w wykonaniu "Isi" Fibak określił mianem "fatalny". - W drugim było lepiej, a w trzecim wydawało się, że Agnieszka "ustawiła" sobie Julię i wygra to spotkanie. W połowie tego seta mogła uciec i wygrać 6:3 albo 6:4, ale tak się nie stało. Ważnym gemem był ten na po cztery, gdy nasza zawodniczka zmarnowała kilka szans. Fibak dodał, że jest to sromotna porażka nie tylko Agnieszki Radwańskiej, ale całego jej teamu. Fibak komplementował Goerges: - Julia w ważnych momentach ryzykowała i trafiała. Jej zwycięstwo to dobra wiadomość dla światowego tenisa, gdyż do czołówki przebija się kolejna atrakcyjna tenisistka, która gra agresywnie, która ryzykuje i może się podobać, gdyż atrakcyjnie wygląda. Tym się możemy pocieszyć - powiedział. Ku pokrzepieniu serc dodał także: - To są igrzyska olimpijskie i medal w singlu ma taką samą wartość jak ten w mikście, czy deblu. Agnieszka powinna teraz zapomnieć o tej porażce, starać się wygrać debla, a także jak najlepiej wystąpić ze swoim świeżo upieczonym "małżonkiem" Marcinem Matkowskim w mikście - mobilizuje "Isię" Fibak. - W deblu drabinka tak się ułożyła, że niesamowicie groźne siostry Williams są w jej drugiej części. Gdyby siostrom Radwańskim udało się awansować do finału w deblu, byłoby to świetne pocieszenie. Część zawodników narzeka na to, że trawa na kortach Wimbledonu jest jeszcze wolniejsza niż podczas niedawnego turnieju wielkoszlemowego, ale Fibak nie podziela tych opinii. - Ci którzy tak mówią, szukają wymówek. Pamiętam, jak tenisiści, którzy przegrywali ze świetnie serwującym Connorsem narzekali, że sami słabo serwowali. Na nawierzchnię kortu nie ma co zwalać winy za tę porażkę. Trawa jest przecież ulubionym podłożem dla Agnieszki, ona się na niej czuje świetnie. Na tym samym centralnym korcie wygrała przecież z Kerber, powalczyła z Sereną Williams, pokonała też Angielkę Heather Watson. Ja jestem zdruzgotany. Opuściłem rodzinę, przyleciałem specjalnie z Monaco, żeby oglądać ten mecz, komentować to spotkanie. Telewizja publiczna rzadko pokazuje tenis na takim poziomie, miliony ludzi mogły oglądać Agnieszkę w następnych meczach, ale szansa przepadła. Dlatego to jest porażka nas wszystkich - podkreślał Wojciech Fibak. Z Wimbledonu Michał Białoński