- Jesteśmy mocni psychicznie. Dobrą robotę robi nasz psycholog, pozytywnie nastawia nas trener Wenta. Poza tym te wszystkie wygrane dotychczas mecze strasznie mocno nas podbudowały. Dlatego takie horrory nas nie przerażają - dodał Lijewski. - Jak zobaczyłem rano Grześka Tkaczyka i Damiana Wleklaka, to się przestraszyłem. Ale nasz doktor dokonał cudu, bo wszyscy widzieli, jak obaj zagrali. Grałem już w swojej karierze dwie dogrywki, ale muszę przyznać, że tak zmęczony jak dzisiaj, nie byłem jeszcze nigdy w życiu - podkreślił gracz niemieckiego SG Flensburg Handewitt. - Nie będziemy świętować. Nie ma na to czasu ani możliwości. Zaraz wracamy do hotelu i do późnych godzin nocnych będziemy pracować z lekarzem i masażystami nad przywróceniem nas do formy. Poza tym jeszcze nie osiągnęliśmy głównego celu. Przed nami finał i też zamierzamy go wygrać - zakończył Lijewski.