Zawodniczka CCC Polkowice przebywa wraz z kadrą narodową w Andaluzji, w ośrodku Sierra Nevada, na trzytygodniowym zgrupowaniu, które potrwa do 19 kwietnia. Po nim grupa Andrzeja Piątka odleci do RPA na pierwszy tegoroczny wyścig Pucharu Świata (23 kwietnia). - Wygrane trzy wyścigi uważam za dobry prognostyk przed kolejnymi zawodami, w których gromadzić będę punkty potrzebne do kwalifikacji olimpijskiej. A tak w ogóle, to zwycięstwa zawsze mnie podbudowują psychicznie i zapewne nigdy mi się nie znudzą. Moim głównym celem jest złoty medal londyńskich igrzysk - zaznaczyła mistrzyni świata, która ten tytuł wywalczyła w ubiegłym roku w Kanadzie. Miejscem zgrupowania podopiecznych Piątka jest ośrodek sportowy Centro de Alto Rendimiento Sierra Nevada Monachil położony na wysokości 2300 m (najwyższy szczyt tych gór i Półwyspu Iberyjskiego - Mulhacen ma 3478 m). - Zajęcia na takiej wysokości mogłyby mieć przykre konsekwencje z uwagi na niedobór tlenu; można zrobić sobie krzywdę, gdyż po wysiłku w tak ekstremalnych warunkach organizm wolniej się regeneruje. Dlatego trenujemy nieco niżej. Pasmo Sierra Nevada nazywane jest też Górami Śnieżnymi, o czym możemy się naocznie przekonać, bo leży tu sporo białego puchu, a warunki do narciarskich zjazdów są rewelacyjne - powiedziała Włoszczowska. Jak wspomniała, do Sierra Nevada ma szczególny sentyment. - Właśnie tu zdobyłam wicemistrzostwo świata juniorek w 2000 roku, jedno z moich pierwszych ważnych osiągnięć - przypomniała. Tegoroczny sezon srebrna medalistka pekińskich igrzysk rozpoczęła od trzeciego miejsca w Maremma Cup we włoskim Massa Maritima, a wyścig wygrała jej "żelazna" rywalka Irina Kalentiewa. Rosjanka, dwukrotna mistrzyni i wicemistrzyni świata, w stolicy Chin w 2008 roku uplasowała się tuż za Polką. Włoszczowska przyznała, że jej wysokie lokaty okupione są zwiększonym wysiłkiem, którym pokonuje nękające ją problemy zdrowotne. - Mam po prostu pecha. Zaczęło się od upadku na Teneryfie, po którym pozostał krwiak na udzie; później przyplątały się dolegliwości żołądkowe, po nich przeziębienie i wreszcie naciągnęłam mięsień czworogłowy. Tym większa moja satysfakcja z zajmowanych lokat, a przeciwności tylko mnie hartują. Ale już dochodzę do pełnej dyspozycji - zaznaczyła. Do 22 maja 2012 roku będzie można gromadzić punkty uprawniające do startu w igrzyskach. - Batalię zacznę 23 kwietnia zawodami Pucharu Świata w RPA. Dobrze znam trasę, gdyż startowałam na niej dwa lata temu. Mam w planie udział we wszystkich siedmiu pucharowych wyścigach, a także w mistrzostwach Europy, które odbędą się na Słowacji w sierpniu oraz w mistrzostwach świata w szwajcarskim Champery w pierwszy weekend września - wspomniała. Wyścigi MTB Cross Country często są niebezpieczną rywalizacją. - To prawda - przyznała. - Najgroźniejszą kraksę miałam dwa lata temu przed MŚ w Canberrze, kiedy upadłam twarzą na ostre kamienie. Konieczny był zabieg operacyjny i ze zrozumiałych powodów często ten wypadek wspominam. Ale nie spowodował on we mnie żadnych kompleksów, gdyż kraksy uważam za coś, z czym należy się zawsze liczyć uprawiając tę dyscyplinę. Włoszczowska twierdzi, że jest sportowcem spełnionym, ale ... nadal czuje głód sukcesów. - Trudno się nimi znudzić, każdy start wyzwala we mnie wolę zwycięstwa i udowodnienia, że jestem lepsza od rywalek. W mojej kolekcji trofeów brakuje złotego medalu olimpijskiego. Nie chcę obiecywać, że go zdobędę, mówię jedynie, że stać mnie na to - podsumowała. Rozmawiał: Andrzej Basiński