"La Gazzetta dello Sport" pisze z entuzjazmem, że gra błękitnej reprezentacji trenera Massima Barboliniego to "arcydzieło". W tym przypadku słowo to jest jak najbardziej na miejscu i ma wyjątkowe znaczenie, ponieważ w jego oryginale - capolavoro jest końcówka "oro", czyli "złoto". Sportowy dziennik podkreśla, że to historyczna powtórka, po mistrzostwie Europy zdobytym w 2007 roku. Przez całe mistrzostwa przeszły niepokonane- zauważa się w relacji z Polski. Dlatego, dodaje gazeta, to było prawdziwe "złote kółko graniaste". Na wysłanniku "Corriere della Sera" największe wrażenie zrobił klimat finałowego meczu, zakończonego odśpiewaniem przez włoskie "złotka" szlagieru "Volare" razem z 13 tysiącami "zakochanych Polaków". Gazeta wyraża przekonanie, że teraz po ponownym zdobyciu mistrzostwa Europy jest już jasne, że Włochy to nie tylko "pizza i piękne piosenki", ale także "nowoczesna i dynamiczna siatkówka, solidna jak charakter tych kobiet". Trenera nazywa zaś "guru" przypominając, że to jego zasługą są dwa złote medale i 16 zwycięstw z rzędu. Gazeta odnotowuje jednocześnie słowa Barboliniego, który przyznał skromnie: "kiedy tak grają, mogą wyjść na boisko bez trenera". "To nie przypadek, że honor reprezentacji Włoch w grach zespołowych uratowały siatkarki" - stwierdza "La Repubblica" w relacji zatytułowanej "Niepowstrzymany marsz najpiękniejszych w Europie". Rzymski dziennik zauważa: " w tę dyscyplinę sportu zainwestowano w tych latach najwięcej", a "kadra siatkarek zawsze uważana była za reprezentację flagową". Podaje też robiącą wrażenie statystykę mistrzostw Europy w Polsce: osiem zwycięstw w ośmiu spotkaniach, przegrane tylko dwa sety. Dziennik stwierdza: "temu bezapelacyjnemu zwycięstwu towarzyszyć oczywiście może żal z powodu ubiegłorocznej olimpiady w Pekinie", gdzie - przypomina - Włoszki zajęły dopiero piąte miejsce. "Rewanż jest jeszcze odległy, bo w Londynie w 2012 roku, ale zrobiono wszystko, aby za trzy lata była to drużyna na medal" - stwierdza "La Repubblica".