O Krzysztofie "Diablo" Włodarczyku od wielu lat mówiło się, że jest wielkim talentem. Szybko porzucił karierę amatorską, by spróbować sił wśród profesjonalistów. Tu od początku szło mu bardzo dobrze, choć wielu malkontentów twierdziło, że "Diablo" wygrywa, bo jego promotor Andrzej Wasilewski za rywali wybiera mu samych "kelnerów". A kiedy jeszcze w swojej 21. walce przegrał z Rosjaninem Pawłem Melkomianem, wielu twierdziło, że Włodarczyk to tak naprawdę tylko przeciętny bokser, który choć uderza rzeczywiście mocno, to zdecydowanie za rzadko. To wszystko działo się trzy i pół roku temu, ale później, z każdym pojedynkiem Krzysztof zamykał usta kolejnym krytykom. Aż wreszcie dostał szansę walki o mistrzostwo świata poważnej federacji. 25 listopada tego roku zmierzył się na warszawskim Torwarze z Amerykaninem Stevem Cunninghamem. Stawką walki był pas organizacji IBF. Po ciekawej, ale i wyrównanej walce górą był Polak. Obóz rywala długo nie potrafił pogodzić się z porażką. Na konferencji prasowej po walce trener Cunninghama chciał nawet zabrać pas Krzysztofowi, ale tak naprawdę, lepszy w tym pojedynku był Polak. - Mówcie co chcecie. To ja jestem mistrzem świata i zamierzam długo tego pasa nikomu nie oddawać - mówił "Diablo", który jednak zdawał sobie sprawę, że walka była bardzo równa. - Popełniłem zbyt wiele błędów. Wiem, że muszę się jeszcze bardzo dużo uczyć - tłumaczył Polak, a jego trener Fiodor Łapin dodał: - Gdyby ta walka odbywała się w USA i zwycięzcą zostałby Cunningham to nie moglibyśmy mieć zbyt wiele pretensji. Tyle tylko, że biliśmy się w Polsce, a ten "USS" nie pokazał nic wielkiego. W tej chwili wiadomo tylko jedno: "Diablo" ma pas mistrza świata i... problem. Problem to kontuzja lewej ręki. Jeszcze w czasie sparingów w Wiśle, przed walką z Cunninghamem, było widać, że Krzysztof nie jest w pełni sprawny. - W ringu nie będzie tego widać - przekonywał nas jednak. Na Torwarze jednak nie wyprowadził w zasadzie ani jednego groźnego lewego prostego. Powód? Oczywiście ból. Teraz "Diablo" jeździ na konsultacje do Niemiec. Tam badają go lekarze Nikołaja Wałujewa i braci Kliczków. Na razie wygląda na to, że Włodarczyk nie będzie musiał ponownie kłaść się na stół operacyjny (pierwszą operację przeszedł trzy lata temu) i niedługo zobaczymy go w ringu. Z kim będzie walczył? Swoje oferty złożyli mistrz świata WBO Enzo Macarinelli, Vincenzo Cantatore i... znokautowany przez Tomasza Adamka Thomas Ulrich. Niewykluczone jednak, że Włodarczyk za pół roku znowu wejdzie do ringu z Cunninghamem, który marzy o rewanżu. - Mogę się z nim bić. Tym razem poślę go na deski - zapowiada "Diablo". Kamil Wolnicki LICZBY KRZYSZTOFA WŁODARCZYKA 1 - tylko jedną porażkę poniósł w zawodowym ringu. W kwietniu 2003 roku przegrał z Rosjaninem Pawłem Melkomianem. 3 - tyle walk stoczył w mijającym roku. Z Imamu Mayfieldem i Stevem Cunninghamem wygrał na punkty, a Mirceę Telecana posłał na deski już w pierwszej rundzie. 3 - tylu Polaków zdobywało tytuły mistrza świata poważnych federacji. Przed Włodarczykiem byli to Dariusz Michalczewski i Tomasz Adamek. 9 - tyle razy, najwięcej w jednym sezonie, pojedynkował się w roku 2002. 27 - tylu jego rywali kończyło walkę leżąc na deskach. Do końca wytrwało tylko 10 pokonanych pięściarzy. 38 - tyle stoczył walk na zawodowym ringu. 231 - tyle tysięcy dolarów do podziału było w puli walki Krzysztofa Włodarczyka ze Stevem Cunninghamem. Polak dostał jednak tylko 25 procent tej kwoty.