Wlazły z tego powodu poprosił o zwolnienie w występów w mistrzostwach Europy. Badania przeprowadzone w Warszawie nie wykazały nic niepokojącego. "Mariusz wziął ze sobą wyniki wszystkich badań przeprowadzonych w Polsce i dopiero na miejscu w Barcelonie zapadnie decyzja o dalszych krokach" - powiedział w "Super Expressie" menedżer reprezentacji Witold Roman. "Zabrałem Mariusza do jednego z najlepszych instytutów sportowych na świecie. Przyjeżdżają tam nie tylko czołowi hiszpańscy sportowcy, ale również gwiazdy światowego sportu. W Hiszpanii funkcjonują cztery takie ośrodki, ale ten, do którego się wybraliśmy, jest zdecydowanie numerem jeden. To sportowo-medyczna chluba całej Hiszpanii. Wiem, o czym mówię, bo współpracowałem z tym instytutem przez cztery lata" - stwierdził Lozano. "W Polsce zrobiliśmy Mariuszowi wiele badań, które nic nie wykazały. W Barcelonie specjaliści przeprowadzą wiele innych testów, bo nie stać już nas na dalszą niepewność" - podkreślił Argentyńczyk. "Najwyższy czas dowiedzieć się, skąd biorą się u niego te skurcze. Bo przecież Wlazły teoretycznie mógłby trenować i grać. Ale nigdy nie wie, kiedy ból powróci i to mu odbiera pewność siebie. Na dłuższą metę tak się nie da funkcjonować. Podejrzewamy, że może być kilka czynników, które powodują te skurcze. Wierzę, że hiszpańscy specjaliści je znajdą i w końcu chłopak upora się z problemami" - zakończył Lozano.