Ukrainiec we wrześniu ma zmierzyć się z Tomaszem Adamkiem we Wrocławiu lub w Warszawie, ale zanim do tego dojdzie, musi poradzić sobie z Dereckiem Chisorą. Starcie z Brytyjczykiem odbędzie się 30 kwietnia w Mannheim i będzie miało charakter dobrowolnej obrony pasów. Jak przed każdą walką, Kliczko zapewnia, że o niedocenianiu rywala nie może być mowy. - Chisora nie ma nic do stracenia, wychodząc przeciwko mnie do ringu. Może tylko zyskać, powtarzając sukcesy Leona Spinksa czy Bustera Douglasa. Jest pewny siebie i jak każdy w wadze ciężkiej ma szanse. Do walki z nim, podobnie jak do każdej innej, podchodzę bardzo poważnie - mówi 34-letni Ukrainiec. W sprawie walki Kliczki z czempionem WBA Davidem Haye'em wciąż nic nie wiadomo, ale Ukrainiec zdradził, że jeśli Brytyjczyk zdecyduje się na walkę unifikacyjną, to jego rywalem na pewno będzie on, młodszy z braci. - Witalij bardzo chciałby zmierzyć się z Haye'em, argumentując, że jest starszym bratem i ma w posiadaniu tylko jeden pas (tytuł WBC, przyp. red.). Jednak David dokonał wyboru na moją korzyść, uważając mnie za słabszego przeciwnika. Jeśli zatem dojdzie do walki z Haye'em, to jego rywalem będę ja. Muszę mu za to podziękować, bo w ten sposób zakończył mój spór z bratem.