Robert Mazurek, RMF FM: Po pierwsze, gratuluję sukcesu. Witold Bańka: - Dziękuję bardzo. Chodzi mi oczywiście o syna Jana, który urodził się w styczniu. - (śmiech) To jest największy sukces. - A wczoraj ogłoszono inny, trochę mniejszy: wszedł pan do władz Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Normalny człowiek zadałby tylko jedno pytanie: czy to oznacza, że nie powtórzą się takie skandale jak z łapanymi na dopingu ciężarowcami w Rio? - Nie, bo nie zależy nam na tym, aby tego rodzaju przypadki zamiatać pod dywan, tylko żeby eliminować oszustów ze sportu. Po to podjęliśmy w zeszłym roku stanowcze działania również legislacyjne, związane z ustawą o zwalczaniu dopingu w sporcie, również działania, które miały za zadanie poprawić złe, niestety, prawo, które mieliśmy, niedostosowane do przepisów WADA - po to, żeby zintensyfikować walkę z dopingiem. Jak słyszę, że polityk mówi, że "podjął działania" i "intensyfikuje", to znaczy, że nic nie robi, tylko mówi. - Nie, absolutnie nie. Ustawa o zwalczaniu dopingu w sporcie została przyjęta przez rząd, poparta przez wszystkie siły polityczne w parlamencie... Ale nie została jeszcze przegłosowana w Sejmie. - ...przeszła też przez pierwsze czytanie w Sejmie, przez komisję, wraca do Sejmu. Od połowy roku rozpocznie funkcjonowanie Polska Agencja Antydopingowa. Te wszystkie działania zostały docenione przez władze Światowej Agencji Antydopingowej i również przez moje koleżanki i kolegów ministrów w Europie. A co pan będzie robił we władzach Światowej Agencji Antydopingowej - oprócz tego, że będzie jeździł na rozmaite kongresy? - Komitet Wykonawczy Światowej Agencji Antydopingowej de facto prowadzi politykę Agencji, opiniuje również choćby listy substancji zakazanych, kwestie akredytacji dla laboratoriów antydopingowych, wyznacza kierunki polityki antydopingowej w tej wersji globalnej. A czy to wy będziecie np. decydować, czy Rosjanie, którzy mają na koncie skandale dopingowe, mogą brać udział w igrzyskach olimpijskich? - WADA też ma na to wpływ - na kwestię choćby akredytacji dla Rosyjskiej Agencji Antydopingowej czy dla laboratorium antydopingowego. WADA w tych tematach również zabiera głos. Skoro wspomniał pan o tej ustawie, którą popierają niby wszyscy: jednym z jej elementów jest lustracja i dezubekizacja...- Nie, to nie ta ustawa. To jest nowelizacja ustawy o sporcie...A przepraszam.- ...tam jest ten element.Czyli wszystko nowelizujecie, ale jeszcze nic nie zostało wprowadzone - bo to też nie jest jeszcze wprowadzone w życie.- Ustawa o sporcie została przyjęta przez rząd i niebawem pojawi się na komisji - tam będzie procedowana przez parlamentarzystów.To jest takie ślamazarne tempo - nie sprintera, 400-metrowca.- Nie, nie. Proces legislacyjny ma swoje prawa, to nie jest tak, że ustawę można sobie przyjąć w dwa czy trzy tygodnie......PiS pokazał, że można w 10 dni.- My te ustawy procedowaliśmy, przygotowywaliśmy przy współpracy ze środowiskiem sportowym i choćby, jak chodzi o ustawę o zwalczaniu dopingu, ze Światową Agencją Antydopingową, więc to też miało odpowiedni czas. Ale proszę się nie martwić, trzymamy się terminów i wprowadzimy w życie zgodnie z założeniami.To bez zmartwienia spytam, czy elementy ustawy dezubekizacyjnej, czyli odsuwania agentów i funkcjonariuszy dawnych służb specjalnych od związków sportowych, czy tego nie można wprowadzać w życie już teraz, bez ustawy?- Tego wymaga ustawa, to są pewnego rodzaju ograniczenia, które narzucamy członkom zarządu i członkom komisji rewizyjnej.Pan nie może naciskać na polski związek czegoś tam?- Nie, absolutnie nie. Ja szanuję przepisy prawa i autonomię związków w zakresie personalnym, więc tutaj nie ma takich możliwości, wszystko musi być transparentne. Po to jest ustawa, po to jest ta nowelizacja, żeby tych funkcjonariuszy aparatury opresji wykluczyć z możliwości pełnienia tych funkcji, ale to musi się odbyć drogą zgodnie z prawem, drogą ustawową.Wczoraj niebywały sukces innego działacza sportowego - Zbigniew Boniek został członkiem władz UEFA, czyli władz organizacji zrzeszającej federacje piłkarskie w całej Europie, organizującej wszystkie najważniejsze rozgrywki: Ligę Mistrzów, Ligę Europejską etc. Pogratulował pan prezesowi Bońkowi?- Oczywiście, pogratulowaliśmy sobie nawzajem i stwierdziliśmy, że to był faktycznie bardzo dobry dzień dla Polski, dla polskiego sportu. Dwóch przedstawicieli Polski znalazło się we ścisłych władzach organizacji, które wpływając na cały sport w Europie i globalnie. Naprawdę dobry dzień.I znów zadam pytanie: to bardzo miło, że Zbigniew Boniek, lubiany chyba przez wszystkich piłkarz, jest we władzach UEFA - ale co my z tego będziemy mieli?- Komitet Wykonawczy UEFA również decyduje o kwestiach związanych z przyszłością europejskiej piłki - zarówno w zakresie rozgrywek europejskich, jak i w kwestii organizacji różnego rodzaju imprez sportowych, mistrzostw Europy. I tutaj głos pana prezesa Bońka na pewno będzie brany pod uwagę. To dobrze, że jest w ścisłych władzach UEFA, bo na pewno będzie miał wpływ na to - zresztą sam o tym powiedział - żeby choćby zatrzymać taki pomysł jak "Europa dwóch prędkości" w zakresie rozgrywek sportowych - on jest temu jak najbardziej przeciwny, a ja się pod tym również podpisuję.Bańka we władzach, Boniek we władzach, Ryszard Czarnecki też by chciał być we władzach: nie wiem, czy słyszał pan, że europoseł PiS, pański kolega z partii, Ryszard Czarnecki chciałby zostać szefem Polskiego Komitetu Olimpijskiego?- Słyszałem.Wybory już wkrótce, zdaje się, w kwietniu. Ma jakieś szanse? Bo zgłoszony został tylko przez Polski Związek Piłki Siatkowej, a jego kontrkandydat, obecny szef PKOl, pan Kraśnicki ma poparcie ponad 30 organizacji.- Przy całym moim krytycyzmie wobec funkcjonowania związków sportowych, jeśli chodzi o kwestie transparentności i wydatkowania środków i szkolenia, to szanuję autonomię związków w zakresie wyboru władz. I nie ma jakiejkolwiek możliwości, żebym mógł się wypowiadać na ten temat. Zarówno na temat jednego kandydata, jak i na temat drugiego. Mogłoby to zostać potraktowane jako wpływanie na działaczy, więc zdecydowanie nie mogę... Jestem jedną z nielicznych osób w Polsce, która akurat w tym temacie się nie może wypowiadać.Ale to nie chciałby pan poprzeć kolegi partyjnego? Powiedzieć: "To jest świetny kandydat, naprawdę, głosujcie na niego"?- Nie mogę tego zrobić.Ale pytam, czy by pan chciał.- Nie mogę tego zrobić.Niech będzie - powinien pan zostać ministrem spraw zagranicznych. Bo taki z pana dyplomata. Skoro już o to pytam...- Nie mam takich aspiracji ani takiego doświadczenia....rozmawiacie między sobą o ewentualnej rekonstrukcji?- Nie, nie zajmujemy się tego tematyką. Ewentualna rekonstrukcja pozostaje w gestii pani premier, a ja się skupiam na pracy - na tych zadaniach, które mi pani premier powierzyła. Nie zajmuję się plotkami i dywagacjami.Ja nie pytam, czy się pan zajmuje, ale to jest zupełnie oczywiste, że jak tak sobie czekacie na posiedzenie rządu, to o czymś rozmawiacie.- Oczywiście, że rozmawiamy, ale nie po to rozmawiamy...Wszyscy o pogodzie, rozumiem.- ...ale nie po to rozmawiamy, żeby później w mediach o tym mówić.Jutro jest głosowanie w Sejmie, najpierw przedstawienie wniosku, a później głosowanie nad wnioskiem o wotum nieufności. To dotyczy pana umiarkowanie, pan nie będzie brał udziału w głosowaniu, bo nie jest pan posłem. Zapewne - jak wszyscy mówią - wniosek zostanie odrzucony, PiS potwierdzi, że ma większość. A nie pomyślał pan: "Kurczę, ten Schetyna byłby fajny. Był szefem klubu sportowego. Najbardziej pro-sportowy premier"?- Ja powiem panu, że słyszałem kiedyś takie bardzo ciekawe określenie definiujące osoby, które mają większe aspiracje, niż możliwości - że one przeżywają "drugą młodość, trzecie zęby", więc ja bym tak podszedł do tego wniosku i do aspiracji pana Grzegorza Schetyny. Nie ma jakichkolwiek szans, żeby ten wniosek przeszedł.Schetyna ma drugą młodość i trzecie zęby?- Niekoniecznie tak chciałbym określać pana Schetynę, ale to zjawisko - czyli powiedzmy sobie, większe aspiracje niż możliwości. Czytaj też na rmf24.pl