Kiedy wszyscy fascynowali się końcówką wyścigu o GP Kanady i fenomenalną walką Jensona Buttona (McLaren) z Sebastianem Vettelem z Red Bull Racing, na piątym miejscu spokojnie do mety dojechał Witalij Pietrow z Lotus-Renault. Po trzecim miejscu w GP Australii, był to najlepszy wynik kierowcy ze stajni z Enstone w tym sezonie. Rosjanin po kanadyjskich zawodach awansował na siódmą pozycję w klasyfikacji generalnej. "Był to wyścig bezustannej akcji i wyzwań dla wszystkich kierowców, z dużą ilością postojów i startów. Dla nas to prawdziwy sprawdzian, ale jestem zadowolony, że byliśmy w stanie zapisać na koncie zespołu solidną zdobycz punktową. Po kilku okrążeniach warunki stały się bardzo trudne i zatrzymanie wyścigu było właściwą decyzją. Zupełnie nie było przyczepności. Po restarcie próbowaliśmy w jak największym stopniu wykorzystać naszą sytuację: byłem czwarty, ponieważ postanowiłem, że nie będę zmieniać opon przed wywieszeniem czerwonej flagi. Od tego momentu walczyłem o dobrą lokatę" - relacjonował Pietrow Witalij Pietrow nie ukrywa, że przy sprzyjających warunkach mógł zakończyć kanadyjskie ściganie na podium. Teraz czeka na zawody w Walencji i wierzy, że zespół jest na dobrej drodze, aby także w Hiszpanii walczyć o czołowe lokaty. "Z jednej strony, finisz na piątej pozycji, po starcie z 10. pola jest dobrym rezultatem, ale z drugiej strony, naprawdę czuję, że mogliśmy ukończyć ten wyścig na podium. Niemniej jednak, cieszę się ze zdobycia tych dodatkowych punktów. Myślę, że wróciliśmy na właściwy tor po kilku trudnych wyścigach. Duże podziękowania dla zespołu za pracę w ten weekend, a ja sam nie mogę już doczekać się Walencji. Myślę, że na torze w Hiszpanii możemy powalczyć z najlepszymi" - zakończył Pietrow.