Interia.pl: Nie dość że gracie z najlepszą drużyną ostatnich lat, to trafiać na nią w nienajlepszym momencie. Wasza forma pozostawia sporo do życzenia? Witalij Nat: - Nie jest taka zła, nie jest też bardzo dobra. Na to, jak na nas patrzą zaważyły dwa ostatnie mecze w Lidze Mistrzów, porażki z Celje Pivovarna Laśko i Chambery. Ale nie ma katastrofy. Nic się nie stało i gramy dalej. Na ocenę naszej formy poczekajmy do końca sezonu. Z jakim nastawieniem powinno się grać z THW Kiel? - Zawsze z takim samym - grać i wygrywać. A jak będzie to zobaczymy. Zobaczymy na ile przeciwnik pozwolil. Ale na pewno nie wyjdziemy na boisko żeby pograć i przegrać. Jedziemy walczyć o zwycięstwo. Czyli jak na zawodika z Ukrainy przystało - jesteś niezły Kozak, żeby przed meczem z Kilonią powiedzieć że jedziecie żeby wygrać? - Jechać z nastawieniem przegranej? To po co jechać? Po co trenować? Przecież można też nie trenować i też wszystko przegrać. Zawsze gramy po to, żeby wygrywać. Tak jest w sporcie. A ile razy grałeś z Kiel i ile razy udało ci się wygrać? - Nie liczyłem ile razy grałem, pare meczów było. A nie wygrałem żadnego, ale nie o to chodzi. Wczoraj nie wygrałeś, a jutro możesz zwyciężyć. Rozmawiał Leszek Salva