To jednak nie był kres upokorzeń Wisły tej jesieni. Krakowianie przegrali najpierw prestiżowy mecz z Lechem Poznań 0:1. To jeszcze fani jakoś przełknęli, ale porażki po 0:1 z Legią (pierwsza u siebie od 11 lat) i w derbach z Cracovią (po raz pierwszy od półwiecza na poziomie ekstraklasy) sprawiły, że czara goryczy się przelała. W klubie, zmagającym się z kilkumilionową dziurą budżetową, zanosiło się na rewolucję. Dni trenera Skorży wydawały się policzone. Tymczasem krakowski szkoleniowiec na finiszu wyprowadził zespół na prostą i jest bliski ustanowienia rekordu długości trenerskiej pracy w Wiśle ery Tele-Foniki. Co więcej, w porównaniu z zeszłym rokiem sytuacja Wisły jest znakomita. Wówczas krakowianie w 17 meczach zgromadzili zaledwie 33 punkty (7 mniej), zajmowali dopiero czwarte miejsce, a do lidera - Lecha Poznań tracili trzy "oczka". Dlaczego więc rok temu mniej było krytyki niż teraz? Wisła ma nie tyko wygrywać, ale prezentować efektowny, ofensywy styl gry. Tymczasem tej jesieni mistrzowie Polski niczym nie wyróżniali się na tle ligowej szarzyzny. Mecze w ich wykonaniu, na co zwrócił uwagę trener Skorża, miały podobny przebieg. W miarę szybko krakowianie zdobywali jednego czy dwa gole i rozpoczynało się... czekanie na końcowy gwizdek, zwłaszcza że wystraszeni rywale zazwyczaj odpuszczali. Jeszcze gorzej było, gdy Wisła traciła pierwsza bramkę. W trzech przypadkach (z Lechem, Legią i Cracovią) kończyło się to porażką, a raz remisem (z Polonią Bytom). Tylko w niedawnym spotkaniu z Ruchem wiślacy pokazali charakter i wyszarpali zwycięstwo, mimo że rywal objął prowadzenie. Generalnie obecna Wisła nie prezentuje poziomu, który pozwalałby jej na nawiązanie skutecznej walki z europejskimi średniakami. Jakie wobec tego argumenty można przedstawić na obronę Wisły? Przede wszystkim fakt, że całą jesień tułała się poza Krakowem. Mecze w Sosnowcu, który stał się tymczasową bazą mistrzów Polski, odarte były z magii, jak towarzyszyła potyczkom na Reymonta. Tam publiczność wymuszała grę na maksa, do końca. Na Stadionie Ludowym piłkarze takiej presji nie czuli. Może dlatego wiślacy lepiej prezentowali się w spotkaniach wyjazdowych? Po drugie zespół dopadła prawdziwa plaga kontuzji. Nie udało się na czas wyleczyć Rafała Boguskiego i Łukasza Garguły. Potem urazy eliminowały kolejno: Petera Szignlara, Radosława Sobolewskiego, Arkadiusza Głowackiego, Mariusza Pawełka, Pawła Brożka i ostatnio Pablo Alvareza. Strata tylu kluczowych zawodników obniżyłaby jakość gry każdego zespołu na świecie, łącznie z Barceloną. Z drugiej jednak strony latem tego roku Skorża wymusił na klubie zatrudnienie Paolo Terziottiego, włoskiego trenera, który miał m.in. sprawować nadzór nad właściwym przygotowaniem zawodników pod względem fizycznym. A trzeba przypomnieć, że żaden z wspomnianych piłkarzy nie doznał kontuzji, po starciu z rywalem. Co zatem przesądziło o dobrych wynikach Wisły? Przede wszystkim przewaga w wyszkoleniu technicznym, większe doświadczenie i indywidualności. Marcelo, to jedna z największych gwiazd naszej przaśnej ekstraklasy. Brazylijczyk zdobył sześć bramek, co jak na stopera jest wynikiem imponującym. Patryk Małecki, mimo krótkiego załamania formy, udowodnił że jest jednym z najbardziej utalentowanych piłkarzy młodego pokolenia. Nawet Paweł Brożek, choć niemal całą rundę zmagał się z kontuzją, potrafił zdobyć pięć bramek i zaliczyć sześć asyst. Wiosną krakowianie, nawet bez transferów i pod warunkiem zatrzymania Marcelo, powinni obronić mistrzowski tytuł. Wystarczy, aby do zdrowia i formy wrócili kontuzjowani piłkarze. Nie zmieni to jednak faktu, że obecna Wisła, to najsłabszy zespół, od chwili, gdy klub został przejęty przez Bogusława Cupiała zimą 1998 roku. Liczby Wisły: 2200 - tylu kibiców średnio oglądało mecze Wisły na Stadionie Ludowym w Sosnowcu. 239 - przez tyle minut piłkarze Wisły nie potrafili zdobyć gola. 31 - tyle żółtych kartek otrzymali piłkarze Wisły. 22 - z tylu zawodników skorzystał trener Maciej Skorża w meczach ligowych. 9 - tyle bramek zdobyli obrońcy Wisły (Marcelo 6, Arkadiusz Głowacki 2, Piotr Brożek 1). 6 - tyle asyst zaliczył Paweł Brożek (najwięcej w zespole) 1 - tyle rzutów karnych wykonywała Wisła i tyle karnych przeciwko niej podyktowano. 0 - tyle czerwonych kartek otrzymali piłkarze Wisły. CZYTAJ TAKŻE: Sprawdź komplet wyników, składy i tabelę ekstraklasy Legia "drugie miejsce" Warszawa Lech: Miało być pięknie, a było szaro Fornalik odmienił Ruch, ale co dalej?