Gdyby szanse Wisły na powodzenie w rywalizacją z FC Barceloną oceniać na podstawie gry, jaką "Biała Gwiazda" zaprezentowała dzisiaj na tle Polonii Bytom, trudno byłoby o optymizm. Tego typu porównania nie mają jednak większego sensu. Wiślacy w starciu z ligowym przeciętniakiem nie skoncentrowali się nawet tak, jak na Beitar, a co dopiero na Barcę. Po prostu chcieli wygrać jak najmniejszym nakładem sił i to osiągnęli. Trener Maciej Skorża zapowiedział, że nie wystawi optymalnego składu, ale przed Barcą dał odpocząć tylko czwórce: Marcin Baszczyński, Rafał Boguski, Tomasz Jirask i Wojciech Łobodziński. "Biała Gwiazda" przeważała bez przerwy, lecz nie czarowała już tak jak w spotkaniu z Beitarem. Grała z przeświadczeniem, że prędzej czy później strzeli gola na wagę trzech punktów. Tak też się stało w 62. min: wprowadzony po przerwie Boguski z lewego skrzydła złamał do środka i dośrodkował na pierwszy słupek, gdzie pięknie "zagłówkował" w długi róg Paweł Brożek. "Bozio" w swoim stylu rozłożył ręce w kierunku kibiców, jakby rozwijał skrzydła. Do lotu na Barcelonę. I uśmiechnął się w kierunku Rafała, który idealnie wyłożył mu piłkę. W 15. min po akcji braci Brożków i podaniu Małeckiego Marek Zieńczuk mierzył w długi róg, lecz nie trafił. Za moment "Zieniu" próbował z prawej nogi i po zagraniu Andrzeja Niedzielana powinien pokonać Michala Peskovicia. Polonia próbowała się odgryźć. Po rzucie rożnym główkował Podstawek. W 25. min Podstawek uderzał głową po kontrze Zielińskiego. Również niecelnie. Zieńczuk bawił się w Marka Wędrowniczka. Z lewej flanki na prawą i z powrotem. Po takiej zamianie stron uderzył ładnie z powietrza, gdy dostrzegł go "Bozio". Tymczasem po pół godzinie prowadzić mógł kopciuszek z Bytomia! Najpierw dwa uderzenia z bliska Podstawka obronił Pawełek, a za moment po rzucie rożnym wiślakom zagroziła słynna "szarańcza" Marka Motyki (Zieliński strzelał tuż obok słupka). Trójkąt młodych wilczków Małecki - Paweł i Piotr Brożkowie o mały włos nie załatwił mistrzom Polski prowadzenia pięć minut przed przerwą. Wszystko dzięki temu, że po przerzucie "Małego" "Pietka" uratował głową piłkę uciekającą na aut. Gola nie było, gdyż gości uratował refleks Peskovicia. - W tamtym sezonie co kopnąłem, to wpadało. Dzisiaj bramka była jakby była zaczarowana - kręcił głową Marek Zieńczuk. Wygraną wiślaków mógł przypieczętować Boguski, który w 67. min fatalnie przestrzelił z 10 m. Dwie minuty później po przepychance z "Broziem" upadł jak rażony piorunem Walerij Sokolenko. Sędzia Jarosław Żyro dostrzegł jednak, że to on prowokował, a wiślak za nerwo zareagował, więc obu krewkich piłkarzy pogodził żółtą kartką. Michał Białoński Wisła Kraków - Polonia Bytom 1:0 (0:0) Bramki: 1:0 Paweł Brożek (62. z podania Boguskiego) Wisła: Pawełek - Szinglar, Cleber, Diaz, Piotr Brożek (46. Łobodziński) - Małecki (60. Jirsak), Sobolewski, Cantoro, Zieńczuk - Paweł Brożek, Niedzielan (46. Boguski). Polonia: M. Pesković - Hriczko, Owczarek, Dziółka, Sokolenko - Trzeciak (86. Robaszek), Przybylski, Bazik, Wolański (80. Jaromin) - Zieliński, Podstawek. Sędziował: Jarosław Żyro z Bydgoszczy. Żółte kartki: Paweł Brożek oraz Trzeciak, Sokolenko. Widzów: 8700