Mauro Cantoro zabrakło jednego meczu, by mieć na koncie okrągłe 250 występów w koszulce krakowskiego klubu. W ostatnich spotkaniach Argentyńczyk pełnił nawet rolę kapitana drużyny. Pomocnik był na tyle związany z Polską, że zdecydował się przyjąć polskie obywatelstwo, choć ze względów proceduralnych nie mógł zagrać w polskiej kadrze. Synowie Cantoro chodzą do polskiej szkoły i grają w wiślackiej szkółce piłkarskiej. - Osiągnąłem z Wisłą naprawdę wiele sukcesów - podsumowuje Argentyńczyk. - Teraz jadę na wakacje i muszę się zastanowić, co dalej. Na pewno nie zostawię rodziny w Polsce i nie wyjadę sam. Tam gdzie ja, tam zawsze będzie moja rodzina. - Czuję się związany z Wisłą, identyfikuję się z tym klubem - wyznaje piłkarz. - Lepiej by było, gdybym dostał teraz dobrą ofertę z zagranicy. Gdyby przyszła jakaś bardzo korzystna oferta z polskiego klubu, pewnie też musiałbym ją rozważyć, bo jednak gra w piłkę to moja praca - wzdycha Cantoro. - Na razie jednak nikt z polskich klubów nie dzwonił do mnie z konkretną propozycją. Mam za to oferty spoza Polski - wyjaśnia. Pod Wawelem pojawiły się informacje, że klub zaproponował pomocnikowi przedłużenie umowy, ale po radykalnej obniżce dotychczasowych zarobków i zmianie systemu ich wypłacania. Mauro był ostatnim piłkarzem, który nie miał uzależnionej wysokości wypłaty od tzw. wejściówek. Cantoro twierdzi jednak, że klub nie składał mu w ogóle takiej propozycji. - Prawda jest taka, że piłkarz też nie może zejść z bardzo wysokiego poziomu płac do bardzo niskiego. Gdybym miał dostawać dużo mniej, niż do tej pory, to równie dobrze mógłbym tę samą kwotę zarabiać w Argentynie, prawda? - tłumaczy. - Tak czy inaczej, zapewniam jednak, że Wisła nie zaproponowała mi żadnej nowej umowy. Nie dostałem propozycji niższego kontraktu, niż dotąd, bo po prostu nie dostałem żadnej propozycji. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, nie ma racji - podkreśla Cantoro.