Zobacz zapis relacji LIVE z meczu Wisła Kraków - PGE GKS Bełchatów Bohaterem meczu został Maor Melikson, który strzelił pierwszego gola, asystował przy drugim, a przy trzecim sprowokował antybohatera spotkania - Łukasza Sapelę do błędu, który na bramkę zamienił Cezary Wilk. Fani "Białej Gwiazdy" zachodzili w głowę, czy drużyną nie wstrząsnęło odwołanie ze zgrupowania prawoskrzydłowego Wojciecha Ł., który w tym meczu miał zastąpić pauzującego za kartki Patryka Małeckiego. Obawy te były tym bardziej uzasadnione, że na boisku brakowało innego kartkowicza - Radosława Sobolewskiego, który Wiśle nadaje charyzmy i agresywności. Tymczasem "Mały" nie nudził się podczas tego spotkania - w I połowie wyszedł na gniazdo i sprawnie kierował dopingiem. Miał być wprawdzie na sektorze rodzinnym, ale najwyraźniej postanowił nie przeszkadzać siedzącym tam dzieciom. Pierwszym, który skorzystał na zawieszeniu przez Wisłę podejrzewanego o czyny korupcyjne Wojciecha Ł. był Michaił Siwakow, który w ostatniej chwili wskoczył do wyjściowego składu. Wiślacy od początku rządzili na murawie. Dopiero w 12. min bełchatowianie zaatakowali. Po wypadzie Marcina Żewłakowa strzelał Maciej Mysiak, ale Siergiej Pareiko dobrze piąstkował. Wisła miała miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki, ale nie zagrażała zbyt często bramce. Dopiero w 21. min Cwetan Genkow wyszedł sam na Łukasza Sapelę, ale za mocno wypuścił sobie piłkę kiwając na lewą nogę umożliwiając w ten sposób skuteczną interwencję obrońcom. 10 minut później - po ładnym rozegraniu w wykonaniu Siwakowa i Tomasza Jirsaka - Genkow miał stuprocentową okazję, ale z woleja kopnął akurat tam, gdzie stał Sapela, który złapał piłkę. W tym okresie bełchatowianie właściwie nie istnieli. Widząc ich poczynania cisnęły się na usta słowa Kazika Staszewskiego: "Zagubiłem się w mieście po raz kolejny, pomyliłem ulice, czy ja to ty?" Gdy po ofensywnej wycieczce Grzegorza Fonfary goście mieli rzut rożny, po wyprowadzonej po nim kontrze obsłużony przez Jirsaka Maor Melikson o mały włos nie strzelił gola. Ale przewrotnie, to GKS mógł strzelić bramkę "do szatni"! Po ładnym dośrodkowaniu Zbigniewa Małkowskiego Żewłakow główkował w długi róg i Pareikę uratował tylko fakt, że piłka przeszła obok słupka! Mająca niestrzeżone warownie i dziurawe, walące się mury twierdza "Bełchatów" padła w 10 minut drugiej połowy. Najpierw, po krótko rozegranym rzucie wolnym Melikson wypalił z 25 m i Sapela przepuścił piłkę między nogami. Za moment z boiska wyleciał Tomasz Wróbel, który sfaulował przy linii Maora. Klęska gości zdawała się być dziełem dokonanym, gdy z rzutu rożnego Melikson pięknym "rogalem" dostarczył piłkę na drugi słupek, a tam najwyżej wyskoczył Genkow, który strzałem od słupka trafił do bramki! Przy wyniku 2-0, grając w osłabieniu GKS wreszcie zaatakował i po rzucie rożny, przy błędzie wiślackiej defensywy, Mate Lacić zdobył bramkę kontaktową strzałem głową. Trener bełchatowian Maciej Bartoszek miał jeszcze nadzieje na wyrównujące trafienie, lecz rozwiał je Sapela, który po dośrodkowaniu Meliksona wypuścił prosto pod nogi Cezarego Wilka, a ten kopnął z metra do pustej bramki. Dla GKS-u mogło jeszcze zaświecić słońce, ale wprowadzony za Mateusza Cetnarskiego Paweł Komołow przegrał pojedynek z Pareiką (koszmarny błąd przy tej akcji popełnił Czikosz). Za moment, po drugiej stronie boiska nie popisał się Andres Rios, który przy próbie przelobowania Sapeli, podał wprost w jego ręce. Okazało się, że w Ekstraklasie nie strzela się tak łatwo goli, jak w Młodej Ekstraklasie, gdzie Argentyńczyk w dwóch kolejnych spotkaniach zaaplikował rywalom siedem bramek. Powiedzieli po meczu: Robert Maaskant, trener Wisły - Zaczęliśmy nieźle. Z powodu nieobecności Małeckiego Melikson zagrał na lewej stronie i stwarzał sporo problemów Bełchatowowi. Mieliśmy już w I połowie kilka sytuacji, a zwłaszcza ta Genkowa z końcówki powinna zostać zamieniona na bramkę. Mimo że ta pierwsza połowa w naszym wykonaniu nie była taka zła, to w przerwie zaapelowałem do zawodników o to, aby zagrali jeszcze lepiej - szybciej, agresywniej. Na drugą połowę drużyna wyszła odmieniona i szybko strzeliła bramkę, po której rywal dostał czerwoną kartkę, a zaraz po tym strzeliliśmy drugiego gola. Jedynym słabszym momentem był okres, w którym daliśmy sobie strzelić Bełchatowowi gola na 1-2. I tak jestem dumny z drużyny, bo w niezbyt komfortowej sytuacji, wobec braku silnych zawodników, jak Sobolewski, czy Małecki, poradziła sobie znakomicie. Zdobyła trzy punkty i wywarła presję na goniących nas Legii i Jagiellonii, które teraz muszą wygrać swoje mecze, jeśli marzą o dogonieniu nas. Zawieszeniu Łobodzińskiego nie można się dziwić. Wisła będzie zawsze ostro reagowała, gdy zachodzi podejrzenie, że ktoś brał udział w korupcji. Maciej Bartoszek, trener GKS-u Bełchatów - W drugiej połowie za szybko straciliśmy gola. Na dodatek później Wróbel dostał czerwoną kartkę. Moim zdaniem to kontrowersyjna kartka, za ten faul powinna być żółta, ale to nie ja jestem od oceniania pracy sędziów. Nie chcę później czytać w internecie, że zostałem ukarany za krytykowanie arbitrów. Czerwona kartka i gol na 1-0 spowodowały, że Wisła złapała wiatr w żagle. Ten mecz nie musiał się jednak zakończyć naszą porażką. Mieliśmy sporo sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. 22. kolejka Ekstraklasy Wisła Kraków - GKS Bełchatów 3-1 (0-0) 1-0 Melikson (48.), 2-0 Genkow (55. Głową z podania Meliksona), 2-1 Lacić (61. głową), 3-1 Wilk (81.). Wisła: Pareiko - Czikosz, Jaliens, Chavez, Pareiko - Kirm, Wilk, Siwakow, Jirsak (85. Garguła), Melikson (90.+2 Brud) - Genkow (73. Rios). GKS Bełchatów: Sapela - Fonfara, Drzymont, Lacić, Jarmuż (61. Nowak) - Wróbel, Baran, Mysiak, Cetnarski (73. Komołow), Małkowski - Żewłakow (81. Kuświk). Sędziował: Marcin Szulc z Warszawy. Żółta kartka: Małkowski (51.). Czerwona kartka: Wróbel (50.). Widzów: 15300 Michał Białoński, Kraków Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy