Zwyciężyły Nowozelandki, a na trzeciej pozycji finiszowały Australijki. To pierwszy medal dla polskiej ekipy w tej imprezie. W finale A popłynie jeszcze ósemka mężczyzn. - Jeśli ktoś ma stanąć na podium, to przede wszystkim dwójka podwójna kobiet - mówił po przyjeździe do Holandii dyrektor sportowy Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich Bogdan Gryczuk. Na to zawodniczki odparły: - Miło to słyszeć. Fularczyk-Kozłowska powiedziała: - Do występu podeszłyśmy z pokorą i dystansem. Nie stresowałyśmy się. Przygotowania do sezonu przebiegały prawie idealnie. Najważniejsze, że bez kontuzji. Czasami były kryzysy, ale wynikały one ze zmęczenia. Po starcie w niedzielnym finale A na czele znajdowały się Australijki i Litwinki. Po 500 m podopieczne Marcina Witkowskiego płynęły na trzeciej pozycji. W połowie dystansu były już drugie i utrzymały to miejsce do mety, uzyskując czas 6.39,36. Świetnym finiszem popisała się osada Nowej Zelandii, która dystans 2000 m pokonała w 6.38,04. Na ostatnich metrach osłabły Litwinki, wyprzedzone przez Australijki - 6.41,71. - Dokładnie taki scenariusz przewidział nasz trener. Litwinki musiały podjąć ryzyko walki o podium. Australijki miały się +wypalić+, a nam nie wolno było się podpalać i stresować, nawet tym, jeśli rywalki byłyby o długość łodzi przed nami. Znałyśmy też swoją wartość i od półmetka wiedziałyśmy, że mamy medal - zrelacjonowała Fularczyk-Kozłowska. W ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Korei Południowej wywalczyła brązowy medal z koleżanką klubową Madaj, Joanną Leszczyńską i Sylwią Lewandowską (obie WTW Warszawa). W Amsterdamie zawodniczki WTW wraz z Marią Springwald (AZS AWF Kraków) i Agnieszką Kobus (AZS AWF Warszawa) startowały w czwórce podwójnej. W sobotnim finale B zajęły drugie miejsce (generalnie ósme). W igrzyskach olimpijskich w Londynie (2012) dwójka podwójna była trzecia. Wówczas Fularczyk wiosłowała z Julią Michalską, która po wyjściu za mąż za Michała Płotkowiaka, 13 lipca ubiegłego roku urodziła córkę - Zofię. - Abym siedziała w łodzi z Natalią Madaj to pomysł trenera Witkowskiego. Chociaż mam jak najmilsze wspomnienia z czwórki, to jednak lepiej czuję się w dwójce. Od tej konkurencji zaczęła się moja przygoda - wspomniała pochodząca z Wąbrzeźna Fularczyk-Kozłowska. Jak podkreśliła, to był wspaniały sezon, bo doszły jeszcze złote medale mistrzostw Europy i Polski. A teraz? - Wracam z mężem do kraju, krótkie świętowanie w Bydgoszczy i na wakacje. Gdzie? Na Mazury. Jak ryba, bez wody nie żyję. Z przyjaciółmi będę żeglowała na wszelakich jeziorach. Łódka ma być spora, chyba z dziewięć metrów długości - dodała. Srebro dwójki podwójnej to pierwszy medal biało-czerwonej ekipy na torze w Amsterdamie. W finale A popłynie jeszcze ósemka mężczyzn.