"Turniej na Florydzie był pierwszym występem na macie od trzech miesięcy, po operacjach palca ręki i palca nogi. Niestety, nie czułem się zbyt pewnie" - powiedział PAP 30-letni Wiłkomirski. W Miami pokonał przez ippon Kostarykańczyka Osmana Murillo Segurę i Argentyńczyka Luisa Vegę, a w pojedynku, którego stawką był awans do półfinału, przegrał (ippon) z Amerykaninem Michaelem Eldredem. W walce repesażowej Polak pokonał (ippon) Australijczyka Dennisa Iversona, zaś w potyczce o brąz uległ przez waza-ari kolejnemu zawodnikowi gospodarzy, Nicholasowi Del Popolo. "Ciągle odczuwam bóle w obu rehabilitowanych palcach, co powodowało dodatkowe usztywnienie ciała i gorszą walkę o uchwyt. Zwycięstwa odnosiłem z judokami niezbyt wymagającymi, choć w obecnej formie i oni sprawiali mi pewne trudności. Z kolei przegrywałem ze względu na braki kondycyjne, wynikające z dość krótkiego okresu przygotowawczego. - Eldredowi uległem przez trzymanie w doliczonym czasie, zaś z Del Popolo - na kary shido. Wcześniej walczyłem z nimi odpowiednio raz i dwukrotnie, i zawsze byłem lepszy, mimo że nie obywało się bez trudności. Czekam na rewanż w Japonii" - dodał. Do 1 września Wiłkomirski zostaje z trenerem Jarosławem Bojarskim w Miami, a później przenosi się na treningi do Los Angeles. Do stolicy Japonii przyjedzie 9 września, dwa dni przed startem w MŚ. Stołeczny zawodnik ma już w dorobku medal mistrzostw świata - brązowy z 2001 roku (Monachium).