"Biało-czerwoni" są faworytami turnieju, w którym ich rywalami będą kolejno: Litwa, Rumunia, Holandia, Australia i Korea Płd. Awans na zaplecze elity (Dywizja I Grupa A) wywalczy najlepszy zespół turnieju w Krynicy-Zdroju. Cel jest jasny - awans. Każdy rok spędzony w Grupie B to dla nas krok wstecz. Nie zrobimy postępu grając z takimi rywalami jak Australia. - Tak to trzeba nazwać, chociaż staramy się zapewnić naszym zawodnikom możliwość gry z silnymi rywalami. Teraz zmierzyliśmy się ze Słowenią, we wrześniu z Francją. Braliśmy udział w silnie obsadzonym turnieju w Popradzie z udziałem zespołów z KHL i DEL. Nie były to mecze o stawkę, ale stały na wyższym poziomie. Rozpracował pan rywali? - Oprócz Australijczyków, wszystkich dobrze znamy. Z Litwą wygraliśmy przed rokiem na mistrzostwach w Kijowie. Z Rumunią rozegraliśmy dwa mecze w tym sezonie i oba wygraliśmy. Holendrzy nie wystawili ostatnio najsilniejszego składu przeciwko nam, ale znamy ich styl. Z Koreą wygraliśmy na mistrzostwach w Lublanie 5-2, jednak było to dwa lata temu. Od tego czasu zrobili duży skok, także z tego powodu, że od trzech lat mają wspólną ligę z Kazachstanem. Zagramy z nimi w ostatnim meczu mistrzostw, więc będziemy ich uważnie obserwować przez cały turniej. Na początku zgrupowania problemy z barkiem miał Damian Słaboń. Z kolei Leszek Laszkiewicz stracił część przygotowań przez zatoki. Są jeszcze jakieś inne problemy zdrowotne? - Damian Słaboń już wcześniej miał problem z barkiem, ale jest pod opieką lekarzy. Najważniejsze, że zagrał na Węgrzech i nic złego się nie wydarzyło. To istotne także ze względu na nastawienie psychiczne zawodnika przed mistrzostwami. Leszka Laszkiewicza dopadły zatoki, ale normalnie trenuje. Na Węgrzech nieprzyjemny strzał dostał Przemysław Odrobny, na szczęście to nic groźnego. Kwestia czasu, żeby ręka przestała go boleć. Także na Węgrzech, tyle że podczas treningu, na bandę wpadł Maciej Urbanowicz i stłukł sobie łokieć, ale opuchlizna schodzi i do niedzieli powinno być wszystko w porządku. Jest pan zadowolony z przygotowań? - Tak, bo chociaż przegraliśmy mecze kontrolne ze Słowenią i Węgrami, to byli to dla nas bardzo silni, a przez to wartościowi sparingpartnerzy. Spotkania z nimi dały mi lepszy obraz naszego zespołu. Pokazały co jeszcze można poprawić. Dużym plusem jest to, że w ostatnich meczach nie straciliśmy ani jednej bramki w osłabieniu. Z kolei zaczęliśmy strzelać w przewadze. Cieszę się, że praca nad tymi elementami zaczyna przynosić efekty. Biorąc pod uwagę cały sezon reprezentacyjny, który jest przygotowaniem do mistrzostw, to byłbym z niego bardziej zadowolony, gdyby nie problemy z obrońcami. Straciliśmy czterech doświadczonych zawodników grających na tej pozycji: Jarosława Kłysa, Rafała Dutkę, Patryka Noworytę i w pewnym sensie także Bartosza Dąbkowskiego. W ostatnich latach często słychać było, ze hokeiści przyjeżdżają na zgrupowanie reprezentacji słabo przygotowani kondycyjnie. Jak było w tym roku? - Radzimy sobie. Pracujemy nad tym trzeci rok i w Lublanie było bardzo dobrze, przed rokiem w Kijowie jeszcze lepiej i teraz też w meczach z Węgrami było widać, że jesteśmy lepsi szybkościowo i wytrzymałościowo. Wcześniej, ze Słoweńcami graliśmy na ciężkich nogach, bo spotkania z nimi kończyły okres najcięższej pracy. Po meczach w Jastrzębiu przeszliśmy na inny etap i w sparingach z Węgrami nasza gra wyglądała już inaczej. Teraz kończymy trzeci etap przygotowań, odzyskujemy świeżość i podczas mistrzostw powinno być jeszcze lepiej. *** "Biało-czerwoni" wszystkie mecze rozegrają o godz. 20. Transmisje w TVP Sport. Na relacje na żywo zaprasza INTERIA.PL!