"Szok, Robert Karaś na dopingu? Jest pilne oświadczenie rekordzisty świata" - tak tytułowaliśmy materiał z lipca ubiegłego roku, gdy do przestrzeni publicznej trafiła informacja, że w organizmie ówczesnego mistrza i rekordzisty świata w Ultra Triathlonie wykryto "śladowych ilości niedozwolonych substancji". Radwańska kpi z Karasia. "Piękny wzór do naśladowania dla młodzieży" Po drodze mieliśmy absolutnie kuriozalne stanowisko Karasia, bo z jednej strony oświadczył, że nigdy nie stosował żadnej formy dopingu, by następnie przyznać, że zakazany drostanolon miał wspomóc leczenie kontuzji, a został mu zaaplikowany przez osobę od suplementacji. - Jak z kimś współpracuję, to zazwyczaj tej osobie ufam. Wiedziałem, że to biorę, natomiast nie zagłębiałem się, co to jest, bo miałem to w du***. Zapytałem się, czy to jest legalne. Powiedział mi: "72 godziny i nie będziesz miał tego w organizmie". Wiedziałem, że to jest coś nielegalnego. Na tamten moment miałem pełną świadomość - szokująco wyjawił w programie Hejt Park w Kanale Sportowym. Po takim stanowisku, zupełnie relatywizując problem, był szeroko krytykowany. Kara musiała przyjść i przyszła. Karaś został zawieszony przez federację IUTA (International Ultra Triathlon Association) na dwa lata. Nie dość, że do 29 maja 2025 roku nie może rywalizować w zawodach organizowanych przez federację IUTA, to także pozbawiono go rekordu świata na dystansie 10-krotnego Ironmana, ustanowionego na zawodach Brasil Ultra Tri w Rio de Janeiro. Niezrażony Karaś tym razem wziął udział w zawodach Florida ANVIL Ultra Triathlon w Stanach Zjednoczonych, błysnął tam rekordem świata i... znów miał pozytywny wynik testu antydopingowego. - Otrzymałem informację z USADA, że w moim organizmie nadal znajdują się pozostałości substancji, które wykryto u mnie po zawodach w Brazylii. Nie miałem możliwości przeprowadzenia badań antydopingowych przed ostatnim startem w USA. To niedozwolone. Niestety nadal mam w sobie pozostałości po tych substancjach - ogłosił Karaś na swoim koncie w mediach społecznościowych. Nim ktoś na dobre zdążył mu uwierzyć, do akcji wkroczył szef POLADA, Michał Rynkowski, między innymi w rozmowie z Interią przekazując garść kluczowych informacji, poddających - delikatnie mówiąc - w wątpliwość słowa mężczyzny o tym, że to tylko pozostałości po tamtym skandalu. Marek Plawgo o Karasiu: Cyniczny oszust pozostaje cynicznym oszustem - Mimo naszej wiedzy, dotyczącej okresów eliminacji niektórych substancji zabronionych z organizmu, ale przede wszystkim właśnie steroidów anaboliczno-androgennych, jeszcze potwierdziliśmy ją z przedstawicielami laboratorium, które posiada akredytację Światowej Agencji Antydopingowej. Powiedziałbym, że analogicznego laboratorium do tego, które realizowało badanie próbki pobranej od Roberta Karasia - zaczął w rozmowie z Interią dyrektor agencji. - Z tej konsultacji wynika, że okres utrzymywania się substancji drostanolon w organizmie wynosi około 30 dni. Klomifen rzeczywiście może utrzymywać się w organizmie dłużej, natomiast ta substancja nie była obecna przy pierwszym badaniu. Wówczas był to drostanolon i meldonium - wytłumaczył szef Polskiej Agencji Antydopingowej, przyznając, że mężczyźnie może grozić nawet 8 lat dyskwalifikacji. Trzykrotny medalista olimpijski poważnie kontuzjowany. Był już w śpiączce Suchej nitki na Karasiu nie zostawiają inni obecni oraz byli sportowcy. Jak między innymi tenisistka Urszula Radwańska, która swój komentarz zamieściła na portalu X. Bardzo ostro z Karasiem rozprawił się z kolei nasz były as lekkoatletyki w biegu na 400 m, dwukrotny medalista mistrzostw świata Marek Plawgo. - Cyniczny oszust pozostaje cynicznym oszustem. Obrzydliwa kreatura niszcząca wizerunek przepięknego sportu - wypalił na X.