Mecz z Serbią wyglądał w wykonaniu Polaków niemal identycznie jak ten z mistrzami Europy, Duńczykami. Biało-czerwoni od początku postawili takie warunki w obronie, że rywal nie mógł znaleźć sposobu na zdobycie goli. Sławomir Szmal znów dokonywał cudów w bramce, a w ataku Polacy - choć minimalnie mniej skuteczni jak dzień wcześniej - lawinowo powiększali przewagę. Od stanu 3:2 wyszli na 8:2, potem było 11:4, czyli tak samo jak z Danią. Później było już tylko lepiej: 14:5 w 20. minucie, po kontrze grającego kolejny życiowy mecz Tomasza Tłuczyńskiego, do przerwy 21:7. Serbia nie istniała. Do przerwy mecz był w zasadzie rozstrzygnięty. W sobotę Duńczycy mieli do odrobienia tylko 8 goli, w dodatku są zespołem o niebo lepszym od Serbów. Tym razem drużyna z Bałkanów nie była w stanie nawet zejść do dziesięciu bramek starty. Kwadrans przed końcem prowadziliśmy nawet 32:15, czyli różnicą 17 bramek! To była deklasacja! W końcówce Polakom ciężko było się już skoncentrować, ale i nie było takiej potrzeby. Po brutalnym faulu Serba, zalany krwią, z rozciętym łukiem brwiowym boisko opuścił Marcin Lijewski. Do bramki za Szmala wszedł Adam Malcher, a Bogdan Wenta wpuścił na parkiet pełniących w tym meczu role zmienników Karola Bieleckiego i Mariusza Jurasika. Serbom udało się zmniejszyć dystans do dwunastu bramek, ale to i tak nie miało znaczenia. Szmal zakończył mecz z rewelacyjną skutecznością 55 procent. Zwykle w piłce ręcznej przyjmuje się, że 40 procent obronionych rzutów to wynik światowy. "Kasa" odbił 18 z 33 rzutów Serbów! 100 procent skuteczności miał Tłuczyński, który zdobył 11 goli. Polska pokazała w kolejnym meczu formę, która bez większych obaw dawałby nam prawo gry o medale. Dawałaby, gdyby nie słaba pierwsza runda chorwackich mistrzostw w wykonaniu biało-czerwonych. Ale te szanse nadal są, a po nieoczekiwanej wygranej Norwegów z Niemcami nawet całkiem spore. Wystarczy we wtorek, w rozpoczynającym się o 17.30 meczu trzymać kciuki, by Niemcy nie zremisowali z Danią. A potem o 20.15 walczyć z Norwegią o zwycięstwo. POLSKA - SERBIA 35:23 (21:7) Polska: Sławomir Szmal (18 obronionych), Adam Malcher (3) - Bartłomiej Jaszka 1, Krzysztof Lijewski 1, Patryk Kuchczyński 3, Karol Bielecki, Artur Siódmiak, Damian Wleklak 1, Bartosz Jurecki 5, Mariusz Jurasik 4, Michał Jurecki 3, Tomasz Tłuczyński 11 (3 z karnych), Marcin Lijewski 5, Rafał Gliński 1. Serbia: Darko Stanić (9 obronionych), Dimitrije Pejanović (9) - Nikola Kojić 2, Alem Toski 1, Marko Vujin 5, Momir Ilić 6 (1), Mladen Bojinović 4 (1), Zarko Sesum 1, Nikola Curuvcija, Aleksandar Stojanović 2, Nenad Vucković 2, Dobrivoje Markowic, Rajko Prodanović. Kary Polska - 4 minuty. Serbia - 8 minuty. Sędziowali Cacador i Nicolau (Portugalia). Widzów 2000. Z Chorwacji Leszek Salva