Poniedziałkowy werdykt CONI oznacza, że Valverde, numer jeden światowego kolarstwa w ubiegłorocznym rankingu UCI, nie będzie mógł pojechać w lipcu w Tour de France, którego 16. etap częściowo poprowadzi przez terytorium włoskie. Valverde, dla którego orzeczenie CONI jest ogromnym ciosem, zapowiedział, że odwoła się od tego wyroku do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Alejandro Valverde jest kolejną ofiarą afery Puerto. W maju 2006 roku w gabinecie głównego podejrzanego, doktora Eufemiano Fuentesa w Madrycie policja zarekwirowała aparaturę do nasycania krwi tlenem, wiele pojemników z krwią i notatki z zaszyfrowanymi nazwiskami klientów. Według mediów w sprawę było zamieszanych około 60 kolarzy z czołowych ekip zawodowych. Skutkiem operacji Puerto było zakończenie kariery przez słynnego niemieckiego kolarza Jana Ullricha, a także dwuletnia dyskwalifikacja Włocha Ivana Basso, który wrócił do kolarstwa dopiero w tym roku. W Hiszpanii śledztwo w sprawie Puerto umorzono z powodu braku w kodeksie karnym tego kraju przepisów nakładających sankcje za stosowanie dopingu. Postępowanie kontynuowała jednak rzymska prokuratura we współpracy z CONI, zaczynając od przesłuchania włoskich kolarzy. Valverde, dwukrotny zwycięzca klasyku Liege- Bastogne-Liege, był pierwszym cudzoziemcem, który stanął przed prokuratorem CONI. Według CONI nie ma żadnych wątpliwości, że pojemnik numer 18, zawierający krew z erytropoetyną, który zarekwirowała hiszpańska policja podczas operacji Puerto, należał do Valverde. CONI porównał DNA z próbki numer 18 z krwią pobraną od Hiszpana podczas ubiegłorocznego Tour de France, gdy wyścig na krótko wjechał na terytorium Włoch. Ponadto o winie Hiszpana świadczyły dokumenty odnośnie sum przekazywanych hiszpańskiemu lekarzowi Eufemiano Fuentesowi, centralnej postaci afery Puerto.