Niewiele osób obserwowało początek spotkania. Po meczu z Polonią Bytom, na którym kibice Widzewa nie dopingowali swoich piłkarzy i domagali się dymisji prezesa Grzegorza Bakalarczyka i trenera Marka Zuba, władze klubu poinformowały, że do końca sezonu na mecze wpuszczani będą tylko posiadacze karnetów, osoby niepełnosprawne i zorganizowane grupy szkolne. Decyzja ta sprawiła, że na trybunach zasiadło w piątek ok. tysiąca osób. Więcej zgromadziło się pod stadionem. Po trzydziestu minutach gry podjęto decyzję, że wszyscy kibice zostaną wpuszczeni na obiekt. W przeciwieństwie do posiadaczy karnetów osoby wpuszczone na stadion w pierwszej połowie meczu nie musiały płacić za wejście. Wsparcie kibiców było bardzo potrzebne broniącym się przed spadkiem z ekstraklasy piłkarzom Widzewa, którzy pojedynek z Zagłębiem określali mianem "meczu o życie". Przystąpili do niego bez odsuniętego za żółte kartki Tomasza Lisowskiego oraz kontuzjowanych Łukasza Juszkiewicza, Macieja Kowalczyka i Piotra Stawarczyka. Osłabione było również Zagłębie, które w porównaniu z poprzednim meczem ligowym straciło trzech graczy z podstawowego składu. Do Łodzi nie przyjechali kontuzjowani Tomasz Łuczywek i Wojciech Białek oraz pauzujący za kartki Marcin Folc. W pierwszej połowie zdecydowanie lepszym zespołem było Zagłębie, które stworzyło sobie kilka doskonałych okazji do strzelenia gola. Wykorzystało jedną. W 26. minucie, po rzucie rożnym, piłka trafiła do Adriana Marka, który strzałem z piętnastu metrów umieścił ją w bramce strzeżonej przez Jakuba Hładowczaka. Po drugiej stronie boiska przed przerwą nie było groźnych sytuacji. Piłkarze Widzewa wyglądali tak, jakby nie wierzyli w możliwość pokonania Zagłębia i uniknięcia degradacji. Po zmianie stron gospodarze przyspieszyli grę i częściej byli przy piłce. Długo nie mogli jednak stworzyć sobie okazji do wyrównania. Adam Bensz po raz pierwszy został zmuszony do interwencji w 62. minucie, gdy złapał piłkę po uderzeniu Adriana Budki. Dziesięć minut później najlepszą w tym meczu sytuację dla Widzewa zmarnował Stefano Napoleoni, który mając przed sobą tylko Bensza zdecydował się wycofać piłkę, którą przejęli obrońcy Zagłębia. Na więcej gospodarzy nie było już stać. Po meczu powiedzieli: Trener Zagłębia Sosnowiec Andrzej Orzeszek: "Szkoda, że w tak ważnym meczu dla Widzewa tak mała liczba kibiców mogła obejrzeć to spotkanie. Na pewno po tej porażce sytuacja Widzewa stała się bardzo trudna. Znamy to doskonale, gdyż byliśmy w podobnej sytuacji, a w poprzedniej kolejce straciliśmy szansę na utrzymanie. Dzisiaj graliśmy wyłącznie o prestiż. W pierwszej połowie byliśmy zespołem lepiej zorganizowanym, co udokumentowaliśmy zdobyciem gola. Po przerwie gra się wyrównała, jednak Widzew nie miał zbyt wielu okazji do wyrównania. Jeżeli chodzi o sprawy kadrowe, to Tomek Łuczywek narzekał na drobny uraz i dlatego dzisiaj nie zagrał. Po pierwszej połowie Arek Kłoda zgłosił odnowienie urazu i dlatego mesieliśmy go zdjąć z boiska". Szkoleniowiec Widzewa Łódź Janusz Wójcik: "Cóż można powiedzieć o meczu, który przegraliśmy nie stwarzając zbyt wielu sytuacji pod bramką przeciwnika? Braki kadrowe spowodowane kontuzjami były widoczne na boisku. Mieliśmy problemy z rozegraniem piłki, odbiorem i stwarzaniem sytuacji. Co prawda była chęć odniesienia zwycięstwa, jednak do tego trzeba jeszcze mieć możliwości fizyczne i umiejętności, a tych nam zabrakło. Teoretycznie jest jeszcze szansa uniknięcia degradacji. Wiele zależy od wyników pozostałych drużyn walczących o utrzymanie". Prezes Widzewa Bogusław Sosnowski: "Porażka z Zagłębiem nie zmienia naszych planów na przyszłość. Klub będzie się rozwijał. Główny udziałowiec ma strategię działania na pięćdziesiąt lat. Nie odstępujemy od celu, jaki sobie wytyczyliśmy. W ciągu pięciu, dziesięciu lat chcemy zbudować zespół, który będzie grał w europejskich pucharach. Jeżeli chodzi o konflikt na linii zarząd-kibice, to został on wywołany przez kibiców na meczu z Polonią Bytom. Jako zarząd podjęliśmy więc decyzję o zaprzestaniu sprzedaży biletów na dwa mecze kończące ten sezon. Przedstawiciele kibiców zapewnili jednak, że jeżeli zostaną wpuszczeni na trybuny, to będą rzetelnie dopingować swój zespół. Obserwowaliśmy ich zachowanie przed stadionem i zdecydowaliśmy się zaryzykować i wpuścić ich na obiekt. Dotrzymali słowa i dopingowali tak, jak powinni. Mam nadzieję, że to początek dobrej współpracy między władzami klubu i kibicami". Widzew Łódź - Zagłębie Sosnowiec 0:1 (0:1) Bramki: 0:1 Adrian Marek (26). Żółta kartka - Widzew Łódź: Sasa Bogunović, Łukasz Broź, Mindaugas Panka, Adrian Budka. Zagłębie Sosnowiec: Vladimir Bednar, Patryk Małecki, Rafał Berliński. Widzew Łódź: Jakub Hłodowczak - Sławomir Szeliga, Ukah, Radosław Kursa, Wojciech Jarmuż (59. Maciej Kowalczyk) - Adrian Budka, Piotr Kuklis (38. Łukasz Masłowski), Mindaugas Panka, Stefano Napoleoni - Łukasz Mierzejewski, Sasa Bogunović (40. Łukasz Broź). Zagłębie Sosnowiec: Adam Bensz - Rafał Berliński, Dżenan Hosić, Adrian Marek, Marcin Komorowski - Arkadiusz Kłoda (48. Michał Skórski), Paweł Cygnar (86. Sebastian Olszar), Krzysztof Bodziony, Tomasz Szatan (62. Arkadiusz Świder) - Patryk Małecki, Vladimir Bednar. Sędzia: Jacek Granat (Warszawa). Widzów 3 000.