Widzew w 2010 r. wrócił do Ekstraklasy i od tamtej pory nie przegrał żadnego meczu ze Śląskiem. W poprzednim sezonie wrocławianie zdobyli wicemistrzostwo Polski, ale w dwumeczu z Widzewem wywalczyli zaledwie jeden punkt, po szczęśliwym remisie 2-2 na własnym stadionie. Wcześniej na obiekcie Widzewa przegrali 2-5. Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu trenerem Widzewa został Radosław Mroczkowski, który wcześniej nigdy nie pracował z zespołem Ekstraklasy. Mimo to w rundzie jesiennej prowadzony przez niego zespół bez większych problemów wygrał we Wrocławiu 2-1 z ekipą, prowadzoną przez nestora polskich szkoleniowców Oresta Lenczyka. Dobrą passę w meczach ze Śląskiem widzewiacy chcą podtrzymać w niedzielę. - Po zwycięstwie nad Polonią nastroje w zespole są bardzo dobre, bo złapaliśmy pierwsze punkty w tym roku. Teraz przyjeżdża do nas lider, któremu będziemy chcieli postawić trudne warunki. Nie boimy się tego zespołu ale darzymy rywala szacunkiem i do meczu przystąpimy bardzo skoncentrowani. Śląsk w ostatniej kolejce przegrał wysoko z Legią, ale nie liczymy na to, że teraz też będzie łatwo tracił gole. Każdy mecz jest inny, a taka porażka dodatkowo mobilizuje. Śląsk przyjedzie więc do nas walczyć o zwycięstwo, ale my mamy taki sam cel. W każdym meczu gramy o trzy punkty i w niedzielę też tak będzie - zapewnił kapitan Widzewa Łukasz Broź. Kibice Widzewa po raz pierwszy na własnym stadionie będą mogli obejrzeć w akcji Tunezyjczyka Mehdiego Ben Dhifallaha, który w zespole z al. Piłsudskiego zadebiutował w poprzedniej kolejce. Był to debiut bardzo udany, bo nowy napastnik Widzewa wpisał się na listę strzelców i miał duży udział w zwycięstwie nad Polonią. Od wtorku z ekipą Widzewa trenuje b. reprezentant Polski Radosław Matusiak. 30-letni napastnik, syn wiceprezesa PZPN ds. piłkarstwa profesjonalnego Janusza, w piątek został zgłoszony do rozgrywek. Formalnie może więc już być brany pod uwagę przy ustalaniu składu na mecz ze Śląskiem i trener Mroczkowski nie wyklucza, że włączy go do meczowej kadry. Jego zdaniem Matusiak nie nadrobił jednak jeszcze wszystkich zaległości treningowych. - Radek nie przepracował z zespołem okresu przygotowawczego, więc trudno oczekiwać, by był w optymalnej dyspozycji. Potrzebuje jeszcze trochę czasu, by odzyskać dobrą formę. Skoro jednak zdecydowaliśmy się dać mu szansę, to znaczy, że wierzymy, że będzie znów takim zawodnikiem, jakiego pamiętamy sprzed kilku lat. Trenuje z ogromnym zaangażowaniem - powiedział Mroczkowski. Szkoleniowiec Widzewa na pewno nie będzie miał do swojej dyspozycji doświadczonego stopera Jarosława Bieniuka, który odczuwa jeszcze skutki kontuzji. Mroczkowski jest jednak przekonany, że defensywa jego zespołu nie rozegra już tak słabego meczu jak na inaugurację wiosny przeciwko Podbeskidziu Bielsko-Biała (0-1). - Pierwszy mecz przed własną publicznością w tym roku nam nie wyszedł, więc bardzo chcemy pokazać się teraz naszym fanom z jak najlepszej strony. Po porażce z Legią Śląsk również będzie chciał wygrać, więc niedzielne spotkanie z pewnością będzie pojedynkiem dwóch zdeterminowanych rywali - powiedział Mroczkowski. Dodał, że w porównaniu z poprzednią kolejką spodziewa się zmian w ekipie Śląska, jednak większą wagę przywiązuje do tego, jak zaprezentują się jego podopieczni. - Śląsk ma bardzo szeroką kadrę i może rotować składem, więc spodziewam się u nich zmian. Głównie patrzę jednak na swój zespół. Szczegółów taktycznych na mecz z liderem zdradzał nie będę, jednak mogę zapewnić, że nie będziemy zespołem, który wyjdzie na boisko tylko po to, by patrzeć jak Śląsk gra - powiedział Mroczkowski. Mecz Widzewa ze Śląskiem rozpocznie się w niedzielę o godz. 14.30.