Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Widzew Łódź - Podbeskidzie Bielsko/Biała Już na samym początku meczu piłkarze Podbeskidzia dostali prezent. Prezent, którego jednak nie przyjęli. W 3. minucie piłkę ręką w polu karnym odbił Hachem Abbes, a do "jedenastki" podszedł Sylwester Patejuk. Przymierzany zimą do Legii pomocnik uderzył jednak wysoko nad bramką. Kilka chwil później goście próbowali się odwdzięczyć, bo futbolówka trafiła w rękę Marka Sokołowskiego. Ale tym razem był to ewidentny przypadek, więc o karnym mowy być nie mogło. Widzew utrzymywał się przy piłce i próbował kreować akcję, a Podbeskidzie dochodziło do okazji bramkowych. Po dwójkowej akcji Patejuk-Rogalski, w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się ten drugi. Z Maciejem Mielcarzem przegrał więc pojedynek numer 1, a niedługo później również numer 2. Przy pierwszym strzale Rogalski trafił w golkipera, przy dobitce - piłkę sprzed linii bramkowej wybił Bruno Pinheiro. Łodzianie grali nieźle, ale tylko do pola karnego gości. Wtedy zaczynały się schody i to bardzo poważne. Jeśli widzewiacy oddawali strzały, to albo niecelne, albo w sam środek bramki. Groźnie było dopiero tuż przed przerwą, kiedy strzał głową Mindaugasa Panki obronił Richard Zajac. Aktywny był też momentami Princewill Okachi, ale grał trochę zbyt chaotycznie, za bardzo chciał. Po przerwie mecz wyglądał w miarę podobnie, choć częściej przy piłce byli też goście. Niedługo trzeba było jednak czekać na ich kolejną okazję. W pojedynku numer 3 między Rogalskim a Mielcarzem znów górą był bramkarz Widzewa. Pomocnik Podbeskidzia mógł w tym meczu ustrzelić nawet hat-tricka, z pewnością zostać bohaterem, ale w kluczowych momentach brakowało mu zimnej krwi. W 67. minucie Podbeskidzie w końcu dopięło swego, zdobyło gola, na którego w pełni zasłużyło. Dziurę w murze gospodarzy wykorzystał Patejuk, który trafił bezpośrednio z rzutu wolnego. Widzew próbował ruszyć odważnie do przodu, ale nie za bardzo wiedział, jak. W ofensywie biegali 17-letni Mariusz Stępiński oraz dwa lata starszy Mariusz Rybicki (to jego debiut w ekstraklasie) - chęci odmówić im nie można, ale chęci to jednak zdecydowanie za mało. Zmienieni przez nich Krzysztof Ostrowski i Przemysław Oziębała nie pokazywali nic godnego uwagi. Sprawdza się więc to, o czym pisaliśmy przed meczem: Widzew na dzień dzisiejszy nie ma napastnika. To, że łodzianom brakuje atutów w ofensywie, wiadomo już było wcześniej. Słabo spisali się za to obrońcy, którzy często tracili piłkę, co chwila popełniali błędy. Łukasz Broź jest dopiero po kontuzji i brakuje mu do optymalnej dyspozycji, Dudu zbyt często myślał o ofensywie, a duet Pinheiro-Abbes kiepsko ze sobą współpracował. Ten ostatni mógł zresztą w sobotę zaliczyć ze trzy asysty... przy golach dla Podbeskidzia. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że z taką czwórką defensywie Widzew nie rozegrał zimą ani jednego meczu. Eksperyment wywołały kontuzje i problemy zdrowotne Ben Radhii, Ukaha i Bieniuka. A Podbeskidzie? Beniaminek ekstraklasy, choć nie pojechał na żadne zimowe zgrupowanie, do ligi przygotowany jest naprawdę nieźle. Wystarczy popracować nad skutecznością, bo w Łodzi piłkarze trenera Kasperczyka powinni wygrać wyżej. Znacznie wyżej... Po meczu powiedzieli: Trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk: "Nie mogliśmy lepiej zacząć. Nie da się ukryć, że jesteśmy bardzo zadowoleni. Nie tylko z tego, że wygraliśmy i mamy 26 punktów, co jest bardzo dobrą sytuacją wyjściową do walki o utrzymanie. Zadowoleni jesteśmy też z gry i z sytuacji, które sobie wypracowywaliśmy. Szkoda, że zwłaszcza w pierwszej połowie, byliśmy bardzo nieskuteczni. W przerwie powiedziałem zawodnikom kilka zdań. Jedno z nich było takie, że nieprędko nadarzy się tak dobra okazja do pokonania Widzewa, który z każdym meczem będzie grał lepiej. Zawodnicy wzięli to sobie do serca i możemy teraz cieszyć się z pierwszego w historii zwycięstwa nad Widzewem". Trener Widzewa Radosław Mroczkowski: "To, co przytrafiło się drużynie w ostatnim tygodniu spowodowało, że musieliśmy sobie poradzić w tym składzie i ustawieniu. Jeżeli tracimy dwóch środkowych obrońców, którzy mają stanowić siłę w defensywie, to trudno, żeby to się nie odbiło na naszej grze. Efektem było więc wiele nieporozumień. Najbardziej boli sytuacja, w której straciliśmy bramkę. Wydawało się, że mur jest dobrze ustawiony, a jednak ta piłka gdzieś się przetoczyła".( Widzew Łódź - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-1 (0-0) Bramki: 0-1 Sylwester Patejuk (67-wolny). Żółta kartka - Widzew Łódź: Hachem Abbes, Maciej Mielcarz. Podbeskidzie Bielsko-Biała: Sylwester Patejuk, Marek Sokołowski, Sebastian Ziajka. Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 4˙700. Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Łukasz Broź, Bruno Pinheiro, Hachem Abbes, Dudu - Krzysztof Ostrowski (63. Jakub Bartkowski), Piotr Mroziński (68. Mariusz Rybicki), Mindaugas Panka, Princewill Okachi, Marcin Kaczmarek - Przemysław Oziębała (63. Mariusz Stępiński). Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Marek Sokołowski, Juraj Dancik, Bartłomiej Konieczny, Krzysztof Król - Sylwester Patejuk (67. Piotr Malinowski), Dariusz Łatka, Matej Nather, Maciej Rogalski (82. Liad Elmalich), Sebastian Ziajka - Robert Demjan (88. Ivan Curic). Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy