- Wygraliśmy tylko jedno spotkanie i to na wyjeździe. Pora również wygrać przed własną publicznością - zgodnie zapowiadają widzewiacy. Problem jednak w tym, że podobne aspiracje mają podopieczni Ryszarda Tarasiewicza, którzy - jeśli wierzyć prasowym spekulacjom - zagrają o posadę trenera. W tym sezonie łodzianie mają przede wszystkim problem ze zdobywaniem bramek. Dotychczas strzelili zaledwie cztery i za każdym razem do siatki trafiał Darvydas Sernas. Litwin w ataku jest osamotniony, rzadko kiedy wspierają go partnerzy z drugiej linii. Teraz wsparcie już będzie, bo na spotkanie ze Śląskiem szykuje się Marcin Robak, król strzelców pierwszoligowych boisk w poprzednim sezonie. - Wielokrotnie powtarzałem, że czekam na powrót Marcina do pełnej sprawności. Gdy wróci do pełnej formy, to będzie naszym wzmocnieniem. Wiele razy pokazał już, że to wartościowy gracz, którego w składzie chciałoby mieć wiele drużyn - mówi serwisowi INTERIA.PL trener Kretek. Robak w tym sezonie jeszcze nie zagrał, przez długi czas był kontuzjowany. Ostatnio wrócił jednak do treningów i w niedzielę wystąpił w meczu Młodej Ekstraklasy przeciwko Arce Gdynia. Ku zaskoczeniu wszystkich, spędził na murawie 90 minut, co może oznaczać, że zaległości fizyczne nie są tak duże, jak się początkowo wydawało. - Marcin pierwotnie miał wystąpić tylko w pierwszej połowie. Czuł się jednak na boisku dobrze i sam zasygnalizował, że może zagrać także po przerwie. Wytrzymał trudy spotkania, a to może cieszyć. Do tego zdobył dwa gole. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że Robak musi włożyć jeszcze trochę pracy, aby wrócić do pełni formy fizycznej - przyznaje Kretek. Czy najskuteczniejszy piłkarz Widzewa w ostatnich dwóch sezonach rozpocznie mecz ze Śląskiem już w pierwszym składzie? Odpowiedź na to pytanie pozostaje tajemnicą trenera.