O decyzji sztabu Leo Wichniarek dowiedział się przed południem od asystenta selekcjonera - Adama Nawałki. - Akurat wracaliśmy z Monachium. I spotkała mnie taka wiadomość. Cóż zrobić, ktoś musiał odpaść - opowiada nam Artur. - Nie mam do siebie pretensji. Robiłem wszystko, co mogłem. Grałem regularnie w silnej lidze, strzelałem bramki. Ze swej strony już nic nie mogłem zrobić, okazało się, że to wszystko mało. Zdziwiony brakiem Wichniarka w kadrze na Euro m.in. były bramkarz Jan Tomaszewski, który uważa, że w meczu z Niemcami przydaliby nam się ograni w Bundeslidze Wichniarek i Piszczek. - Miło, że niektórym brakuje mnie w kadrze, ale to nie do nich, a do trenerów należała decyzja. A oni mieli dużo czasu, żeby wszystko przemyśleć. Trzeba się z ich postanowieniami zgodzić - dodaje Wichniarek. - Czy te dycyzje są słuszne, czy nie, to już każdy z osobna może sobie podywagować. Ale to już nic nie zmieni. Gdy zapytaliśmy napastnika Arminii o najbliższe plany, nie chciał sięgać myślami za daleko. - W najbliższej kolejce zdecyduje się, czy utrzymamy się w Bundeslidze. Musimy wygrać z Borussią Dortmund. Na razie koncentruję się wyłącznie na tym spotkaniu, więc nie będę za bardzo roztrząsał decyzji Beenhakkera. Teraz liczy się dla mnie tylko klub, bo w nim zarabiam pieniądze - podkreślał Artur Wichniarek.