Zbigniew Czyż: Mieszka pani od wielu lat w Polsce, teraz pomaga rodakom z Ukrainy, którzy zostali ojczyźnie, ale też uchodźcom. Jak duża jest wola walki Ukrainy o przetrwanie i wyjście, mamy nadzieję zwycięsko z wojny z Rosją? Weronika Marczuk: - Codziennie jestem w kontakcie z bliskimi, którzy są w Ukrainie. Większość ludzi, którzy zostali w Ukrainie, już pogodziła się z tym wszystkim, że muszą tam zostać, co więcej, oni chcą, żeby bronić ojczyzny. Mam koleżankę w Dnieprze, która mimo ogromnego ryzyka rozwozi po mieście produkty żywnościowe. Mówię do niej, to jest bardzo niebezpieczne, uważaj, masz małe dziecko, ale ona odpowiada, że jest jedną z nielicznych osób, które potrafią to robić. Mówi, że ona potrafi zorganizować kiełbasę, czy chleb, a większość dużych sklepów zostało zamkniętych. Odpowiada, że skoro ja nie wyjadę, to kto ludziom dostarczy jedzenie? Taką właśnie motywację mają ci ludzie. - Ja pomagam jak tylko mogę, prowadzę międzynarodowy sztab razem z koleżanką z Kijowa. Sztab obejmuje 75 krajów, my koordynujemy wszystkie działania. Codziennie organizujemy pomoc, ewakuację dzieci z Ukrainy, zbiórkę pieniędzy. Jesteśmy w stałym kontakcie z wiceministrem polityki socjalnej, czy wiceministrem sił zbrojnych ministerstwa obrony Ukrainy. Teraz mamy za zadanie ewakuację dzieci z kilku domów dziecka. Wszyscy ludzie w sztabie są bardzo oddani sprawie. Każdego dnia oferujemy pomoc naszym bliskim. Jak duży jest strach i przerażenie ludzi, którzy zostali w Ukrainie? - Szczerze, to ludzie bardzo szybko zaadaptowali się do tych warunków. Strach, przez ostatnich osiem lat został tak opanowany, że podświadomie ludzie są przygotowani do otaczającej ich rzeczywistości. To nawet nie jest strach, to jest złość i wściekłość. W tych ludziach jest chęć wytrwania i doczekania momentu, gdy to wszystko się skończy i aby ci, którzy wywołali tę okrutną wojnę zostali ukarani. Zniszczonych zostało wiele miast, miasteczek, małych miejscowości. Jak Ukraińcy wyobrażają sobie powrót do normalnego życia po wojnie? - Jeden z najbardziej znanych ukraińskich blogerów przekazał właśnie taką wizję, bo tym się zajmuje, że za chwilę paszport ukraiński będzie jednym z najcenniejszych na świecie. Mówi, że za chwilę cała społeczność międzynarodowa będzie chciała skierować do Ukrainy swoje środki finansowe, aby ten kraj odbudować. Ma wizję, że za chwilę Rosja będzie płakać za to co zrobiła i że nasze dzieci będą szczęśliwe, mimo, że mamy już wiele ofiar. My wszyscy w to właśnie wierzymy, że tak się stanie. Wojna w Ukrainie. Weronika Marczuk: Świat nie widział jak Polska pomaga Dużą ofiarnością wykazują się Polacy pomagając pani rodakom. Jak Ukraińcy postrzegają te dobre uczynki Polaków? - Czasami ludzie mówią, że można wierzyć lub nie wierzyć w anioły. Ja dzisiaj mogę z całą mocą powiedzieć, że nie ma dnia, aby ktoś z Ukrainy nie prosił mnie, abym przekazała Polakom, że jesteśmy z nich dumni, że czegoś takiego świat nie widział. Tak jak świat nie widział, jak walczą Ukraińcy, tak świat nie widział jeszcze, jak Polska potrafi pomagać. Ja nie znajduję słów, aby to określić. Jestem szczęśliwa, tym bardziej, że posiadam paszport Polski od ponad dwudziestu lat. Moja dusza uzupełniała się teraz na maksa. Ja zawsze byłam rozdarta, bo paszportu ukraińskiego już nie mam, dzisiaj w całości jestem dumna z tego, co robią Polacy. Inne kraje nie pomagają Ukrainie tak jak Polska. Jak ten fakt jest odbierany przez ukraińskie społeczeństwo? - Prezydent Wołodymir Zelenski niedawno temu bardzo dobrze powiedział, że on nie potrzebuje podwózki, ale, że potrzebuje czegoś innego. My widzimy tę pomoc i teraz doskonale rozumiemy, jak Polska się czuła kiedyś w swoim czasie. Myślę jednak, że z uwagi na to, że teraz są inne czasy i możliwości, to razem z Polską nie odpuścimy, zmusimy cały świat do tego, aby się inaczej zachował. Tutaj kluczowe jest słowo razem. Jeśli zostaniemy sami, to tej siły nie będzie, ale jeśli będziemy razem, jeśli co najmniej kilka państw będzie zjednoczonych, to damy radę. Niezwykłą postawę wykazują bracia Witalij i Władymir Kliczko broniąc Kijowa. Jak wiele dla Ukraińców znaczy, to co robią? - Oni się zachowują tak, jak wielu Ukraińców. Jest naprawdę wielu fantastycznych innych sportowców, artystów, czy muzyków, którzy wykazują fantastyczną postawę. Dziś na przykład jeden z naszych olimpijczyków poinformował, że żąda otrzymania przywództwa, aby jechać bronić Mariupola, gdzie Rosjanie najbardziej masakrują naszych obywateli. Natomiast jest oczywiście bardzo dobrze, że bracia Kliczko zostali w mieście, to ważne, że "głowa" nie ucieka, ale że zostaje. Tak samo wielką postawą wykazuje się prezydent Zełenski. Dlatego mówiąc o braciach Kliczko nie mogę ich jakoś szczególnie wyróżnić. Ja ich wszystkich kocham, wszystkich, którzy bronią Ukrainy, również kobiety. Wojna w Ukrainie. Weronika Marczuk: Jestem pewna, że Polska podzieli się z nami boiskiem W wyniku wojny zatrzymała się cała Ukraina, zatrzymał się też sport, bombardowane są stadiony. Jak długa droga czekać będzie ukraiński sport, aby wrócił po wojnie do swojej świetności? - Wierzę, że gdy świat rzuci się do odbudowy Ukrainy, będzie to pokazowe odbudowywanie państwa w dwa lata, do trzech. Wierzę w to, że stadiony w Ukrainie będą wtedy jeszcze lepsze, chociażby obiekt Szachtara, który także ucierpiał. To wszystko miało być zdobyczą Putina, miało nastąpić stopniowe rozkradanie Ukrainy, ale ja jestem dobrej myśli, wierzę, że wszystko zostanie odbudowane. A jeśli nawet przez jakiś czas nasza reprezentacja nie będzie miała gdzie rozgrywać swojego meczu, to patrząc na to jak Polska nam pomaga, jestem pewna, że na chwilę podzielimy się także boiskiem. Ale za to później wszyscy razem wygramy. Rozmawiał w Warszawie Zbigniew Czyż