Być może 22-letni bramkarz Azotów Puławy będzie miał okazję na dłużej pokazać się w wieczornym (początek godz. 20.30) meczu w Innsbrucku z mistrzami olimpijskimi i świata Francuzami, który zakończy zmagania w grupie II rundy zasadniczej turnieju. Prawdopodobnie trener będzie chciał oszczędzić siły lub uchronić przed jakimś niepotrzebnym urazem Sławomira Szmala - stale znajdującego się w czołówce statystyk na tej pozycji w tych mistrzostwach. Polska awans do półfinału ma już zapewniony, więc taki scenariusz jest możliwy. W poprzednich spotkaniach urodzony 6 stycznia 1988 roku w Warszawie Wyszomirski na boisku pojawiał się sporadycznie. Dłuższą szansę dostał w meczu z Czechami, kiedy miał naprzeciw siebie m.in. króla strzelców turnieju Filipa Jichę. Zaliczył kilka udanych interwencji, co od razu zostało zauważone. - Widać, że bierze go to coraz bardziej. Jest to na pewno dla niego inne doświadczenie. W młodzieżówce był numerem 1, a tutaj jest jednym z wielu. Może nawet ostatnim, ale nie w złym tego słowa znaczeniu. Ale jako jeden z najmłodszych musi te butelki zbierać. Takie zadania mają najmłodsi i każdy musiał w drużynie to przejść - powiedział Wenta. Trener nawiązał tu do sytuacji po wygranym meczu z Czechami, kiedy w hotelu "Szary Niedźwiedź", w którym zakwaterowane są wszystkie ekipy, Polacy przy butelce piwa świętowali awans do strefy medalowej. W reprezentacji sprzątanie po imprezach należy do najmłodszych. Wenta nie pozwala, żeby zostawiać po sobie bałagan. CZYTAJ TAKŻE ME: Polaków da się pokonać ORŁY WENTY POKONAŁY CZECHÓW I SĄ W PÓŁFINALE - CZYTAJ RELACJĘ Z MECZU Francja nie dała szans Słowenii Tabela nie kłamie! Polska liderem! Zobacz kto z kim i kiedy! Mocny apel Bońka do "Orłów Wenty" Polacy zagrali najlepszy mecz mistrzostw Czy Polakom opłaca się wyeliminować Francję?