Wenta podkreślił, że w żaden sposób nie tłumaczy porażki sędziowskimi werdyktami. - Niemcy wygrali zasłużenie, byli dzisiaj od nas zdecydowanie lepsi, a my zawiedliśmy - mówił. Już po wygranej z Tunezją selekcjoner, już odchodząc od polskich dziennikarzy mruknął półgębkiem: i żeby tylko nie sędziowali nam ci Portugalczycy, co z Macedonią. Ale los, albo światowa federacja chcieli inaczej. Aptekarskie, a często i niezrozumiałe decyzje dziwiły już w przegranym przez Polaków meczu z Macedonią. W meczu z Niemcami, wydawało się, że ich specyficzny sposób sędziowania będzie nie na rękę naszym rywalom. Najpierw w ciągu ośmiu minut dwie kary zarobił Sebastian Preiss, a potem to samo spotkało drugi filar niemieckiej obrony, Oliviera Roggischa. Byli o krok od wykluczenia czerwoną kartką, ale mistrzowie świata wyciągnęli wnioski ze stylu arbitrów i więcej kar nie było. Potem ruletka sędziowskich decyzji zaczęła kręcić się przeciw nam. Minutę przed przerwą najpierw na ławkę posłany został Michał Jurecki, a dziesięć sekund później Artur Siódmiak. Na początku drugiej połowy kolejne podwójne wykluczenie dobiło Polaków, którzy nie byli w stanie wykrzesać z siebie nawet chęci do walki. - Nie wiadomo było, jaką linię gry przybrać przy takim sędziowaniu. Dużo wykluczeń z obu stron, dużo dziwnych decyzji. W takiej fazie turnieju powinny sędziować lepsze pary. To jest para z Portugalii, a poziom tamtejszej ligi nie jest zbyt wysoki więc oni nawet nie mają dobrego treningu meczowego, nie mają przetarcia - mówił Bogdan Wenta. lech, Varażdin