Polska ekipa - drugi zespół świata z turnieju w Niemczech w 2007 roku - uda się do Chorwacji w czwartek późnym wieczorem, a imprezę zainauguruje w sobotę spotkaniem z Algierią. - Miło się wspomina poprzedni mundial, ale to już historia. Nasza drużyna pokonała od tego czasu daleką drogę. Za nami mistrzostwa Europy i siódme miejsce, które wielu uznało za porażkę oraz igrzyska olimpijskie, które zakończyliśmy na piątym miejscu, ale niedosyt po ćwierćfinałowej porażce z Islandią niektórzy czują do dziś. Teraz przed nami nowe wyzwanie - powiedział Bogdan Wenta. Kadrowicze trenowali wspólnie od 2 stycznia. - Mieliśmy cztery dni mniej na przygotowania niż dwa lata temu. Rozegraliśmy tylko trzy mecze towarzyskie, gdyż uznaliśmy, że bardziej potrzebujemy wspólnego treningu. Rywale grali więcej sparingów, ale dopiero turniej w Chorwacji pokaże, która droga była bardziej słuszna - dodał Wenta. Podsumowując przygotowania podkreślił, że najważniejszą sprawą jest zdrowie zawodników. - Na szczęście wszystko jest OK, fizycznie drużyna wygląda dobrze i z tego na pewno możemy być zadowoleni - przyznał szkoleniowiec. Lekarz polskiej reprezentacji Maciej Nowak poinformował, że niektórzy szczypiorniści ciągle poddawani są zabiegom, które pozwolą im trafić z formą na początek turnieju. - Po pierwszych treningach przeprowadziliśmy badania biochemiczne i wiemy czego komu najbardziej potrzeba. Niektórzy musieli uzupełnić witaminy, a inni wciąż poddawani są zabiegom przez naszych fizjoterapeutów, by z najlepszą wydolnością trafić na początek turnieju - powiedział Nowak. Wenta nie chce wdawać się w dyskusję na temat celów, jakie towarzyszyć będą występom polskiej reprezentacji. - Skupiamy się na pierwszym meczu z Algierią i dalej nie wybiegamy. Wiadomo jednak, że planem minimum jest wyjście z grupy i awans do drugiego etapu, a potem ... zobaczymy. Z drugiej strony wiadomo, że jeśli myśli się o czołowych miejscach to nie można tracić punktów. Każdy mecz będzie jak finał - zaznaczył Wenta. System rozgrywek w porównaniu z poprzednimi MŚ uległ małym modyfikacjom. Z każdej z czterech sześciozespołowych grup do drugiej rundy awansują po trzy czołowej ekipy i z zaliczeniem wyników bezpośrednich meczów spotkają się z trzema kolejnymi rywalami. Dwie najlepsze drużyny z obu grup zakwalifikują się do półfinałów. - By grać o medale trzeba być w dwójce w drugim etapie, a nie w czwórce jak przed dwoma laty, więc nie ma miejsca na żadną wpadkę. Wcześniej najważniejsze były ćwierćfinały, które teraz zlikwidowano. Zresztą światowa federacja majstruje przy systemie rozgrywek niemal w każdej imprezie - według innych zasad rozgrywane są MŚ, ME i igrzyska olimpijskie - zaznaczył trener polskiej reprezentacji. Jak przyznał, rozpracowaniem rywali w pierwszym etapie rozgrywek zajmie się już na miejscu, w Chorwacji. - Wiadomo, że ważny jest dobry początek. My zagramy z Algierią i choć to przeciwnik spoza światowej czołówki, to może być trochę niewygodny. Raz, że niewiele o nim wiemy, dwa, bo pierwsze mecze czasem bywają dziwne - powiedział Wenta. Kolejnym przeciwnikiem biało-czerwonych będą Rosjanie, a później drużyny Macedonii, Tunezji i Niemiec. - Wiem, że Rosjanie zagrają w takim samym składzie, jak na igrzyskach w Pekinie, choć z innym trenerem. Grali sparingi w Chorwacji i mam dostać kasety z tych meczów, więc będziemy mieć materiał poglądowy. Niemcy? Mają swoje kłopoty. Prawdopodobnie w pierwszej fazie trener Heiner Brand nie będzie mógł skorzystać z Michaela Krausa, który był czołowym zawodnikiem ostatniego mundialu. Zresztą ich skład mocno się zmienił i bardzo ostrożnie podchodzą do tego turnieju. Sporo dobrego słyszałem o Tunezji. Grali ostatnio w Szwecji i obserwatorzy wystawili im wysokie oceny. Na pewno jednak mamy swoje ambicje i zrobimy wszystko, by je zrealizować - podsumował Bogdan Wenta. Kadrowicze chwalą sobie przygotowania. - Nie wiem na jaki rezultat to wystarczy, ale na pewno jesteśmy dobrze przygotowani do mistrzostw świata - zaznaczył najstarszy w zespole Artur Siódmiak. - Na pierwszych treningach trener mocno nam dołożył i byliśmy trochę zmęczeni, ale odzyskujemy wigor, świeżość i jedziemy do Chorwacji pełni nadziei - dodał Michał Jurecki.