Włoszczowska wznowiła treningi, żeby przygotować się do mistrzostw świata, które za trzy tygodnie odbędą się w szkockim Fort William. "Najlepiej wszystko wypocić i wypalić. Po zwykłej przejażdżce jest w miarę OK, ale po serii ćwiczeń w siłowni ledwo stoję na nogach. Warto jednak wypruwać sobie żyły" - dodała specjalistka od kolarstwa górskiego z grupy Halls MTB Team. "Po tych przeżyciach o miejsce na pudle nie będzie łatwo, ale trasa w Szkocji jest jedną z moich ulubionych. No i uwielbiam jeździć w deszczu, a o to na Wyspach nietrudno" - podkreśliła Maja Włoszczowska. Po mistrzostwach świata polską reprezentację czeka rekonesans olimpijski na trasie w Pekinie. "Kwalifikujemy się jako reprezentacja i na 99 procent będziemy mieć dwa miejsca. Nie wyobrażam sobie, żeby zabrakło mnie w Pekinie. Przed igrzyskami w Atenach presja była ogromna, a szans na medal za dużo nie było. Teraz nikt mnie nie widzi w gronie faworytek i ta cisza mi pomoże. A to jest taka cisza nawet nie przed burzą, a przed tornadem - zakończyła Maja Włoszczowska.