Wydawało się, że Egipcjanie zasłyną na turnieju w RPA beznadziejnym protestem, który złożyli w sprawie decyzji sędziego Webba. Angielski arbiter przyznał Brazylii karnego w 90. min meczu dzięki podpowiedzi czwartego sędziego oglądającego powtórki na wideo. Ten dojrzał rękę Egipcjanina w polu karnym i Brazylia dostała niespodziewaną już szansę na zwycięstwo. Wygrała dzięki niej 4:3. Świat współczuł outsiderowi, gromy posypały się na Brazylię, tymczasem okazało się, że "Canarinhos" nie są wcale tacy słabi. Egipcjanie nie zrobili błędu, który popełniłaby pewnie większość małych piłkarsko nacji. Nie zamknęli się w swoim bólu i poczuciu krzywdy, ale postanowili wziąć rewanż w meczu z mistrzami świata. No i udało się dzięki heroicznej walce: nogami, głowami i rękami El Hadariego. Już są bohaterami turnieju, już wybili go z naturalnego toku, który miał doprowadzić do czwórki dwie najbardziej utytułowane nacje w reprezentacyjnej piłce. CZYTAJ DALEJ I DYSKUTUJ O ARTYKULE Z DARKIEM WOŁOWSKIM