"Nie jestem koneserem boksu, lecz parę walk, z udziałem braci Kliczków i Dariusza Michalczewskiego, widziałem na żywo. Zresztą z Darkiem chodziliśmy do jednej podstawówki w Gdańsku. On mnie z tamtych czasów nie pamięta, bo jest trzy lata starszy, a ja - owszem. Już wtedy wyróżniał się jako zawodnik Stoczniowca. Dobrze poznaliśmy się dopiero w Niemczech" - powiedział 39-letni Wałdoch. Wicemistrz olimpijski z Barcelony, przez wiele lat grający w niemieckiej Bundeslidze, na co dzień boksem raczej się nie interesuje. "Te pojedynki, które widziałem z wysokości trybun, w żaden sposób nie można porównać z oglądaniem w telewizji, co mi teraz pozostało. Zdecydowanie więcej satysfakcji sprawia bycie na miejscu. W Gelsenkirchen stadion jest wielofunkcyjny; odbywały się na nim i zawody w motocrossie, i mecze hokeja na lodzie, i piłki ręcznej" - dodał dyrektor sportowy Górnika Zabrze i niedoszły asystent selekcjonera Franciszka Smudy. "Odległość z wysokich rzędów trybun na ponad 60-tysięcznym stadionie do ringu jest znaczna, lecz wszystko będzie doskonale widoczne na telebimach zawieszonych na środku stadionu. Nie będzie problemu również jeśli spadnie deszcz, bowiem w 20 minut zasuwany jest dach. Na pewno kibice będą usatysfakcjonowani" - stwierdził Wałdoch, który jako nastolatek grał nie tylko w piłkę nożną, ale także w tenisa stołowego i ziemnego oraz w siatkówkę, koszykówkę i ręczną. Na temat szans Sosnowskiego nie chciał się wypowiadać: "Z pewnością czeka go bardzo trudne zadanie odebrania tytułu bardziej doświadczonemu mistrzowi świata". Niedawno Wałdoch wrócił do Górnika, w którym w latach 90. występował jako obrońca. "Żona z dziećmi zostali w Niemczech, ale regularnie się odwiedzamy. Nie mogłem ich zabrać ze sobą do Polski, bo syn ma za dwa lata maturę, córka - za trzy, więc postanowiliśmy, że lepiej będzie, jeśli edukację zakończą w tym kraju" - dodał. Z Gelsenkirchen - Radosław Gielo